SPRZĘT / smartfon Xiaomi 13T / strona 6/14
- Dane techniczne
- Trudny wybór
- Zestaw sprzedażowy
- Materiały, budowa warianty, wymiary i waga…
- Podzespoły – czyli co skrywa wnętrze 13T
- MIUI 14, Android i dziwna antyreklama
- Turbo czy jednak nie turbo – czyli rzecz o ładowaniu
- Co oferuje wielka foto-wyspa, czyli rzecz o fotografii
- Interfejs aplikacji aparat
- tylna foto-wyspa / aparat standardowy
- aparat standardowy / ogólna jakość obrazu
- Tylna foto-wyspa / teleobiektyw
- teleobiektyw / ogólna jakość obrazu
- aparat standardowy i teleobiektyw – geometria…
- Makro czy nie marko?
- Fotografia pod światło
- Aberracje? Jakie aberracje…
- RAW mocny atut czy kolejna sztuczka
- Szumy – czyli RAW (powinien) prawdę powie…
- Stabilizacja optyczna
- Zdjęcia we wnętrzach i nocne
- Zoom – czyli stała bolączka fotografii mobilnej
- Aparat szerokokątny / ogólne cechy i jakość obrazu
- Selfie – znak czasów…
- Leica Vibrant / Leica Authentic – różnice
- Fotografia – podsumowanie – wady i zalety…
- Wideo
- Na zakończenie…
- Przydatne linki
- Opracowania powiązane w dziale „SPRZĘT”
- GALERIA
.
Makro czy nie marko?
Skoro padł powyżej zwrot „fotografia zbliżeniowa” pora pokrótce omówić ten właśnie wątek. Dla wygody, choć nie do końca jest to poprawny tu termin będę mówił o fotografii makro. Smartfon Xiaomi 13T nie został wyposażony w osobny obiektyw dedykowany li tylko dla takich właśnie zdjęć. Biorąc pod uwagę że z niewiadomych powodów w półce średniej od kilku lat owe dedykowane aparaty do marko mają matrycę o oszałamiającej rozdzielczości dwóch megapikseli, to właściwie ucieszył mnie jego brak. W istocie obecność czegoś takiego to gorzej niż brak. No dobrze ale czy to oznacza że nie możemy bohaterem recenzji wykonać ujęć z bliska, zdjęć quasi makro?
Xiaomi 13T nie został wyposażony w odrębny obiektyw tylko do fotografii zbliżeniowej, popularnie nazywanej makro. Zamiast tego wykorzystuje sprytne rozwiązanie hybrydowe, korzysta z połączenia maksymalnego możliwego do uzyskania powiększenia optycznego oraz cyfrowego, co umożliwia zmniejszenie maksymalnego dystansu ostrzenia do około 10 cm.
Bynajmniej, jak się pewnie domyślacie są one realizowane za pomocą teleobiektywu i… oprogramowania. Sprawa została na tyle sprytnie rozwiązana że sam początkowo się nie zorientowałem że faktycznie tak duże zbliżenia jakie można wykonać Xiaomi 13T w trybach automatycznych powstaje przez połączenie pracy teleobiektywu i cyfrowego powiększenia, lub poprawniej przycięcia. Matryca o rozdzielczości 50 Mpx pozwala tu na pewną swobodę takich zabiegów, bez zauważalnego spadku jakości.
Sprawa wydała się dopiero w chwili gdy próbowałem wykonać powiększenie w trybie pełnej rozdzielczości matrycy 50 Mpx, gdzie okazało się że i owszem jest to możliwe, zarówno w trybach automatycznych, jak i manualnym trybie Pro, ale nagle minimalny dystans ostrzenia zwiększa się kilkukrotnie. Pokazało to prawdę o optyce modelu, jej zdolność do uzyskania maksymalnego powiększenia, wynik raczej nie zachwyca…
Xiaomi 13T / teleobiektyw / program automatyczny ZDJĘCIE – zdanie się na automatykę umożliwia wykonanie fotografii ze znacznie mniejsze niż byłoby to fizycznie możliwe odległości, choć oczywiście odbija się to negatywnie na jej jakości. Po prawej ciekawy przykład błędu automatyki, jeśli przyjrzymy się na obszar krawędzi pierwszoplanowego czerwonego kwiatu zobaczymy że w górnej części został on omyłkowo, podczas implementacji rozmycia tła, rozmyty…
W przypadku fotografowania aparatem standardowym w trybach automatycznych z wyłączoną opcją pełnej rozdzielczości minimalna odległość ostrzenia wynosi około ~9 cm, w przypadku teleobiektywu o ekwiwalencie 50 mm wynosi ~10 cm – już tylko tak mała różnica wynosząca zaledwie 1 cm wskazuje że jest tu coś nie tak i w efektach macza swoje elektroniczne paluszki algorytm aparatu. Po przełączeniu w tryb Pro i włączeniu pełnej rozdzielczości zdjęć 50 megapikseli, zaczyna się robić interesująco. Minimalna odległość ostrzenia dla aparatu standardowego z optyką 24 mm wynosi wciąż około 9,5~10 cm jednak już dla teleobiektywu skok jest drastyczny i wynosi w trybie automatycznego doboru ostrości ~35 cm, przypomnijmy wobec 10 cm wcześniej!
Oba zdjęcia wykonano w trybie automatycznym – po lewej maksymalne powiększenie zarejestrowane aparatem standardowym o ekwiwalencie ogniskowej 24 mm, po prawej fotografia wykonana teleobiektywem 50 mm
Po zmianie trybu pracy z automatycznego na manualny PRO oraz wybraniu ręcznego ostrzenia, ujawnianą się prawdziwe zdolności do ogniskowanie ostrości przez obiektyw standardowy po lewej i teleobiektyw po prawej. Odpowiednio, minimalna odległość ostrzenia w tym pierwszym przypadku pozostaje prawie taka sama wynosząc 9,5~10 cm, jednak już dla teleobiektywu skok jest drastyczny i wynosi około 50 cm, przypomnijmy wobec 10 cm wcześniej w trybach automatycznych!
To jednak nie wszystko. Z ciekawości wyłączyłem tryb automatycznego doboru ostrości, chcąc się przekonać z jakiej faktycznie minimalnej odległości będę w stanie wyostrzyć obraz teleobiektywem, efekt? Jeszcze gorszy! W przypadku ręcznego ostrzenia minimalna odległość ostrzenia rośnie do niemal 50 cm, co tu się więc stało? Ano okazuje się że algorytmy kłamią uparcie i do samego końca… różnica 15 cm pomiędzy automatycznym trybem AF a manualnym MF pokazuje że nawet w trybie Pro, przy włączonej pełnej rozdzielczości zdjęcia algorytm i tak dokonuje przybliżenia cyfrowego.
Oba zdjęcia wykonano w maksymalnym możliwym do uzyskania powiększeniu fotografowanego obiektu: po lewej fotografia wykonana w trybie PORTRET w którym aparat korzysta z obiektywu 50 mm (2x zbliżenie optyczne), po prawej zdjęcie z aparatu standardowego w pełnej rozdzielczości matrycy 50 mpx – uderza wręcz drastyczna różnica minimalnego dystansu ostrzenia…
Ostateczne więc wnioski są takie, w natywnym trybie manualnym, z wyłącznym autofocusem i pełnej rozdzielczości zdjęcia, minimalna odległość ostrzenia wynosi odpowiednio dla obiektywu 24 mm 9,5~10 cm, natomiast dla teleobiektywu 50 mm blisko 50 cm. Trudno więc przyznacie mówić tu o jakimkolwiek makro, a jedynie i tylko dla aparatu standardowego o fotografii zbliżeniowej.
Czy więc Xiaomi 13T jest w stanie wykonać efektowne zdjęcie makro? Tak, o całkiem pokaźnym zbliżeniu – ale wyłączenie w automatycznym trybie „zdjęcie”, należy jednak wówczas być świadomym że mamy do czynienia z cyfrowo symulowanym powiększeniem, a nie rzeczywistym powiększeniem optycznym.
Xiaomi 13T / teleobiektyw 50 mm / tryby automatyczny ZDJĘCIE – chcąc wykonywać fotografie z bliskiej odległości bohaterem naszej recenzji nie pozostaje nam nic innego niż zdanie się na jego automatykę, na pocieszenie zostaje nam jednak fakt że wykorzystywana przez smartfon sztuczka w większości przypadków generuje bardzo udane obrazki.
Fotografia pod światło…
Marka Xiaomi milczy (może dlatego) na temat obecnych, lub nie (zapewne) dodatkowych powłok minimalizujących tendencję do odbić, brak też szczegółowych informacji na temat samej budowy optyki obiektywów. Nie owijając w bawełnę – zarówno w przypadku aparatu standardowego z obiektywem 24 mm, jak i teleobiektywu z optyką o ekwiwalencie 50 mm fotografia pod światło wypada po prostu… słabo.
Optykę obu tylnych aparatów głównych, to jest standardowego 24 mm i teleobiektywu 50 mm zaprojektowała kultowa marka LEICA. Inżynierowie zrobili tu kawał dobrej roboty, optykę cechuje brak winiety, duża jasność, jednorodność i wysoka rozdzielczość, niestety w tej litanii zalet pojawia się też poważna wada… w obu przypadkach obiektywy bardzo słabo radzą sobie podczas fotografowania pod światło. Problemy są tak duże że nie są w stanie nawet ich istotnie zmniejszyć algorytmy aparatów. Tu obie fotografie wykonano aparatem standardowym z obiektywem o ekwiwalencie 24 mm.
Fotografując pod światło trzeba liczyć się z silną tendencją do aberracji komatycznej, pojawia się też i flara. W przypadku fotografii wprost pod słońce automatyka potrafi częściowo zniwelować ten problem, jednak jeśli światło pada pod kątem względem osi optycznej obiektywu sytuacja szybko zaczyna się pogarszać. Dotyczy to zarówno światła dziennego, jak i sztucznego.
Tu więc zdecydowany minus dla marki, wydaje się że w tym konkretnym obszarze na jaw wychodzi kompromis obecny w optyce pomiędzy kątem widzenia obiektywów, ich względnie dużą jasnością, a zdolnością do radzenia sobie z odbłyskami światła. Biorąc pod uwagę że rzeczowe obiektywy posiadają stałą przysłonę f/1.9 nie powinniśmy też liczyć na efektowne gwiazdki na latarniach, raczej należy się spodziewać rozlanego nieregularnego okręgu. Tak faktycznie jest. Podsumowując pod kątem zdolności do redukcji odbić optyka firmowana logiem Leica zwyczajnie wypada kiepsko.
Xiaomi 13T / tryb NOC – zdjęcia z ręki / po fotografia wykonana aparatem standardowym o ekwiwalencie ogniskowej 24 mm, po prawej teleobiektywem 50 mm – w obu przypadkach widać ogromne problemy z odbiciami…
Aberracje? Jakie aberracje…
Odwrotnie natomiast do stwierdzonych sporych problemów podczas pracy pod światło, ilość aberracji chromatycznych jest… zdumiewająco mała. Przyznam że byłem tym faktem równie miło zaskoczony, co też skonsternowany, stoi on bowiem w sprzeczności z sporymi zaburzeniami geometrii obrazu oraz tendencji do łapania odbłysków. Zazwyczaj w takiej sytuacji mamy do czynienia z korektą algorytmów tychże problemów.
Xiaomi 13T / aparat główny / obiektyw 24 mm / tryb automatyczny ZDJĘCIE / po prawej wycinek tego kadru – jak widzimy optyka zaprojektowana przez markę Leica eliminuje problem z aberracjami chromatycznymi.
Tak też sądziłem że jest również w przypadku Xiaomi 13T. Dlatego bliżej przyjrzałem się surowym plikom RAW, okazało się jednak że również i tam ilość aberracji chromatycznych jest znikoma i występuje tylko lokalnie, przede wszystkim bliżej krawędzi kadru. Warto dodać że dotyczy to obu aparatów, zarówno standardowego, jak i teleobiektywu. Tu więc na odmianę duża pochwała dla optyki aparatów.
Xiaomi 13T / aparat główny / obiektyw 24 mm / tryb automatyczny ZDJĘCIE / po prawej wycinek tego kadru pokazujący brak występowania problemu z aberracjami chromatycznymi.
Xiaomi 13T / teleobiektyw 50 mm / tryb automatyczny ZDJĘCIE / po prawej wycinek kadru – jak widzimy również optyka drugiego z aparatów znakomicie radzi sobie z aberracjami chromatycznymi.
Xiaomi 13T / teleobiektyw 50 mm / tryb automatyczny ZDJĘCIE / po prawej wycinek kadru
Xiaomi 13T / teleobiektyw 50 mm / tryb manualny PRO – zdjęcie wywołane z pliku RAW / po prawej wycinek kadru
Xiaomi 13T / obiektyw 24 mm / tryb manualny PRO – zdjęcie wywołane z pliku RAW / po prawej wycinek kadru
Xiaomi 13T / obiektyw 24 mm / tryb manualny PRO – zdjęcie wywołane z pliku RAW / po prawej wycinek kadru, to jedna z nielicznych sytuacji gdy pojawiły się aberracje chromatyczne (tu wokół krawędzi pnia) podczas fotografowania wprost pod ostre południowe światło…
…na szczęście są one na tyle niewielkie że dają się bardzo łatwo wyeliminować na etapie postprodukcji.
RAW mocny atut czy kolejna sztuczka
Jedną z istotnych zalet aparatów smartfonu Xiaomi 13T jest możliwość rejestracji fotografii w manualnym trybie pracy w formacie RAW. To zawsze dobrze świadczy o marce, pozwala bowiem domniemywać że jest ona na tyle pewna jakości swych modułów fotograficznych że nie próbuje ukryć ich słabszych stron uniemożliwiając zapis fotografii w innym niż JPEG formacie co gorsza wykonanych tylko w trybach automatycznych. Nie ukrywam że jest to też jedna z rzeczy na jakie zwracam uwagę podczas wyboru nowego modelu telefonu.
Xiaomi 13T / obiektyw 24 mm / zdjęcie po lewej – tryb manualny PRO – zdjęcie wywołane z pliku RAW / zdjęcie po prawej tryb automatyczny ZDJĘCIE
Nie ma oczywiście co się spodziewać jakości lustrzanki w surowym pliku RAW z tak milutkiej matrycy zintegrowanej z tak ograniczonymi układami optycznymi, ale plik taki pozwala na rzetelną ocenę wszystkich bolączek danego aparatu, a przede wszystkim podczas postprodukcji zazwyczaj pozwala osiągnąć więcej niż oferuje automatyka aparatu i co istotniejsze finalny efekt odpowiada naszym – a nie algorytmu, oczekiwaniom.
Jakież było jednak moje zaskoczenie gdy po zarejestrowaniu pierwszych zdjęć w formacie RAW, podczas próby ich wywołania w programie Adobe Camera Raw okazało się że… mój entuzjazm znów został oszukany przez sztuczki smartfonu. Stało się jasne że nie mam do czynienia z surowymi plikami RAW, rejestrującymi natywny obraz z sensora aparatu. Pliki są nadpisywane podczas procesu zapisu w smartfonie. Zmianie ulegają takie parametry ekspozycji jak ilość bieli, przejrzystość i ostrość.
Ku mojemu zdumieniu okazało się że pliki RAW, są nadpisywane podczas procesu zapisu w smartfonie. Zmianie ulegają takie parametry ekspozycji, jak ilość bieli, przejrzystość i ostrość, co szybko stało się widoczne podczas postprodukcji…
Przyznam że fakt ten naprawdę mnie zaskoczył, podważył też moje zaufanie do efektów finalnych. Trudno tu doprawdy spekulować dlaczego marka tak postąpiła, z pewnością jednak tak być nie powinno. To jednak nie wszystko co do ukrycia mają algorytmy aparatu. Już pierwsze zdjęcia w trybie manualnym Pro, ujawniły że nie ma możliwości wykonania fotografii RAW w pełnej rozdzielczości matrycy, to jest 50 Mpx! W takim bowiem przypadku automatyka natychmiast przełącza zapis obrazu z RAW na JPEG.
Jest tak dlatego że wybierając zapis w RAW-ach, aparat nadal pracuje z włączoną funkcją 4-w-1 Super Pixel (quadra pixel). To może również pośrednio tłumaczyć ingerencję w RAW-y, choć to już tylko spekulacje. Włączona rzeczowa funkcja jak wiemy zmniejsza dwukrotnie rozdzielczość matrycy co staje się mocno widoczne podczas obróbki natywnego (lub raczej prawie natywnego) pliku RAW. Wybierają natomiast w trybie Pro zapis w pełnej rozdzielczości matrycy to jest 50 Mpx i formacie JPEG, możemy domniemywać że również tam automatyka ingeruje w finalny wygląd obrazu. Implikuje to dość smutny wniosek, że tak naprawdę nie mamy w żadnym z trybów i formatów dostępu do naprawdę czystych, nie zniekształconych danych.
Co więcej wygląd RAW-ów tuż po otwarciu w Camera Raw bynajmniej nie wygląda tak jakbyśmy mogli się spodziewać. Nawet po wyzerowaniu tego co zostało nadpisane już na wstępie przez smartfon, wszystkie RAW-y jakie wykonałem tym modelem były na krawędzi przepalenia, pomimo starannie ręcznie dobranych parametrów ekspozycji, które na ekranie aplikacji aparatu wyglądały jak najbardziej w porządku i takie też są JPEG-i (smartfon równolegle zapisuje pliki RAW+JPEG).
Xiaomi 13T / obiektyw 24 mm – tryb manualny PRO, format zapisu RAW
Po lewej surowy plik RAW – bez żadnych zmian w parametrach ekspozycji, w środku ten sam kadr już po obróbce w programie graficznym, po korekcie parametrów ekspozycji. Po prawej wycinek tego samego już wywołanego kadru. Ujawnia on spodziewane problemy, degradację detali w cieniach, oraz szum, pomimo jednak tego ogólna jakość obrazka stoi na zaskakująco dobrym poziomie.
Trafiamy więc na trudny do obrony minus aparatów, nie dotyczy on jednak samego tym razem sprzętu, jak miało to miejsce w przypadku tendencji do łapania odbłysków, ale oprogramowania fałszującego zapis plików RAW. Pomimo jednak tych przywar, po wyzerowaniu parametrów, a następnie skorygowaniu ich do oczekiwanego poziomu (szczególnie wartości ekspozycji) wciąż jest to niezwykle użyteczna funkcja. Pozawala ona nie tylko dostrzec znacznie więcej ułomności matrycy, ale znacznie więcej uzyskać na etapie postprodukcji. Szkoda że marka posunęła się do takich zabiegów. Jest to tym bardziej niezrozumiałe że z całą pewnością musieli sobie zdawać sprawę z tego że każdy średnio zaawansowany pasjonat fotografii odkryje takie oszustwo.
…pliki RAW tuż po otwarciu w programie CameraRaw bynajmniej nie wygląda tak jakbyśmy mogli się spodziewać. Nawet po wyzerowaniu nadpisanych przez automatykę smartfonu parametrów ekspozycji pliki są często bardzo mocno rozbielone, powyżej krawędzi przepalenia – widzimy to na zdjęciu po lewej. Na szczęście jest to możliwe do skorygowania, konieczne jest jednak skorygowanie ekspozycji nawet o 1,5 EV – efekty korekty i obróbki widać po prawej.
Praca z plikami RAW zarejestrowanymi smartfonem Xiaomi 13T ujawniła niepokojącą praktykę nadpisywania parametrów ekspozycji przez algorytmy smartfonu, pomimo jednak tych przywar RAW-y umożliwiają osiągnięcie świetnych rezultatów, znacząco rozszerzają możliwości aparatów bohatera tej recenzji.
.
.
Drogi czytelniku, niezmiernie się cieszę że odwiedziłeś moją stronę. Jeśli niniejsza recenzja okazała się pomocna, miło mi będzie jeśli wesprzesz mnie w mojej drodze, możesz to zrobić dokonując wpłaty na subkonto fundacji SŁONECZKO, wspierając moją walkę z chorobami (dane do wpłat «znajdziecie tutaj») – za każdy najmniejszy datek z góry serdecznie dziękuję!
.
SPRZĘT / smartfon Xiaomi 13T / strona 6/14
tekst, opracowanie i grafiki: Sebastian Nikiel 15.02.2024
Wykorzystane cytaty, zdjęcie, grafiki, loga, zrzuty ekranów aplikacji i stron internetowych, związane z omawianym produktem, zaprezentowano w niniejszym opracowaniu zgodnie z art. 29 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jako ograniczenie majątkowych praw autorskich na rzecz dozwolonego użytku, zgodnie z nowelizacją rzeczowej ustawy z 2015 roku, wyłącznie w celu prezentacji i szerszego zobrazowania poruszanych tematów, pozostających w ścisłym związku z jego tematem.
Informacja o prawach autorskich – można wykorzystywać nieodpłatnie wyłącznie w zastosowaniach niekomercyjnych, oraz z uznaniem i zachowaniem autorstwa, zgodnie z licencją Creative Common 3.0 – www.creativecommons.org / Copyright – can be obtained in a non-commercial manner and with the recognition and behavior made, in accordance with the license under the Creative Common 3.0 license – www.creativecommons.org
Informacja prawna – wszystkie wyrażane na łamach niniejszej recenzji poglądy, są wyłącznie moją osobistą opinią na temat danego sprzętu, odzieży, czy akcesorium, wynikającą z posiadanego doświadczenia, nabytego w trakcie jego użytkowania, oraz dotyczącą wyłącznie testowanego egzemplarza, a nie całościowo danego modelu produktu.