U MNIE – wpis numer: 04 / 2011 aktualizacja: 04.04.2011 |
„Przypadek istnieje jedynie tam gdzie nie rozumiemy przyczyn zdarzenia”
Sebastian Nikiel
Są czasem chwile w życiu gdy na nic zda się nawet największy upór… za nic ma go choroba, drwiąca z nas i naszego wobec niej oporu. Są czasem chwile gdy nawet najsilniejsi z ludzi zostają rzuceni przez jej bezwzględność na kolana, czasem ostatecznie pokonani…
Minione kilkanaście dni, właściwie do chwili obecnej po raz kolejny pokazały mi jak cienka granica dzieli mnie od ostatecznego końca mojej walki… Po raz kolejny borelioza, wespół z astmą, zaprowadziła mnie na izbę przyjęć szpitala. Po raz kolejny stanąłem na cienkiej granicy pomiędzy rzeczywistością a utratą przytomności. Nie koniec na tym, pojawiła się kolejna infekcja, znów wysoka gorączka, znów „dodatkowe” leczenie. Oczywiście i borelioza nie próżnuje, mecząc mnie atakami ze strony uogólnionego bólu, oraz błędnika.
Wszystko to sprawia że sięgam czasem dna rezerw sił do dalszej walki…wówczas wszystko wydaje się nazbyt dużym wyzwaniem, nazbyt wielkim trudem, pojawia się pustka, samotność i zniechęcenie…czasem są chwile gdy sprzysiężenie niekorzystnych zdarzeń i okoliczności, rzuca mnie na kolana…i nie wstydzę się przyznać do tych słabości, gdyż są one jednym z czynników które sprawiają że jesteśmy czującymi ludźmi. Przede wszystkim jednak dlatego że:
„Nie ten jest w błędzie kto upadł, ale ten kto upada i się nie podnosi”.
* * *
W między czasie starałem się realizować kolejne kroki zmierzające do rozpoczęcia leczenia. Jednym z nich jest przeprowadzenie kosztownego badania w Centrum Badań Genetycznych w Poznaniu (CB DNA), w kierunku koinfekcji w już rozpoznanej boreliozie (koszt 450zł). Chodzi o ustalenie z czym – z kim, walczymy, czy wyłącznie z boreliozą, czy jednak kleszcz który podrzucił mi tą przykra niespodziankę, pozostawił we mnie więcej chorobotwórczych bakterii. Wiedza taka ułatwia późniejsze leczenie, poprzez trafniejsze dobieranie antybiotyków. Na wyniki trzeba niestety czekać około dwóch tygodni.
* * *
Wśród wszystkich powyższych wyzwań i przykrych rzeczy staram się również dostrzegać i te dobre, które przecież również nas otaczają. Zaczęła się wiosna, powoli, acz niepowstrzymanie życie budzi się z zimowego snu. Pojawiają się pierwsze kolory, powietrze i naturę przesyca wręcz radosna eksplozja życia. Radość która udziela się i mi, gdzieś tam w zakamarkach serca, pojawiają się śmiałe marzenia, plany na nadchodzące lato…marzenia na kolejne górskie wojaże. Tatry Wysokie, Gorce, Pieniny…tak mi tęskno do nich wszystkich…Czy zdołam je ubrać z marzeń i planów w rzeczywistość? Nie wiem…zapewne jak co roku ich rozmach, brutalnie zweryfikuje życie i choroba, a co z nich zostanie…Bóg jeden wie. I w jego mądrość ufam.
.
Sebastian Nikiel / U MNIE – wpis numer: 04 / 2011 aktualizacja: 04.04.2011