U MNIE 1-2017

U MNIE – wpis numer:  1 / 2017 aktualizacja: 27.09.2017

W całość ułożyć to co przerwał czas…

Wątki przerwane tak dawno że ich sens zapomniany znikł pod kurzem minionych miesięcy… minęła zima, młodym życiem eksplodowała wiosna, dojrzewając do barw późnego lata, za oknami rozpoczyna się kolejna z pór roku – jesień… jak więc powrócić do wątków przerwanych tak dawno? Jak opisać wszystko to co działo się przez ten czas… z pewnością dobrym punktem wyjścia będzie tu wyjaśnienie co spowodowało po raz pierwszy od wielu lat tak długą przerwę w prowadzeniu tej części witryny, w publikacji nowych wpisów działu „U mnie”.

Jak to w życiu bywa nie była to tylko jedna przyczyna, lecz splot wielu różnych wątków, spośród których część była już poruszana na łamach witryny. Najpierwszą z nich, tą właśnie poruszoną w artykule „Podążając za technologią – zmiany na witrynie” niespodzianka ze strony opuszczającej pozornie polski rynek niemieckiej firmy 1&1, która bez pardonu postanowiła wypowiedzieć umowy wszystkim swoim klientom, bez możliwości jakiegokolwiek jej przedłużenia. Sytuacja kuriozalna, bo co w sytuacji gdy komuś kończyła się umowa w dzień po otrzymaniu maila z taką niespodzianką w treści? Ja sam zostałem zaskoczony nią w trakcie przebudowy witryny, oraz zaledwie na trzy miesiące przed końcem umowy.

W praktyce oznaczało to że mam tylko trzy miesiące na to by się spakować i wynieść z serwerów 1&1, a jak wiecie moja strona jest bardzo rozbudowana, to setki publikacji, tysiące zdjęć, banerów, informacji, albumów, rozmiar bardziej pasujący do portali niż blogów, z czego jestem dumny, jest to bowiem żywy przejaw mojej pracy, tym razem jednak jej wielkość okazał się być zgubna… co prawda i tak jak nadmieniłem planowana była gruntowna przebudowa strony, notabene wówczas już trwająca, lecz okres przejściowy trwać miał co najmniej rok, co nie wymuszałoby na mnie iście maratońskiego tempa pracy, zaniedbania wielu innych wpisów, w tym właśnie działy „U mnie”, oraz odsiedzenia pewnej części ciała wisząc godzinami przed ekranem komputera…

Pierwszy górski wypad tego roku – 16.01.2017, po lewej na platformie widokowej na szczycie Skrzycznego, po prawej widok na pasmo Murońki podczas zejścia ze Skrzycznego do Lipowej Ostre…

By nie powtarzać tu treści wymienionego artykułu, gdzie szeroko opisałem przygody związane z przeprowadzką poprzestańmy na stwierdzeniu oczywistości, jako że przecież właśnie czytacie te słowa na nowej już witrynie – że wszystko szczęśliwie się skończyło, przy dużym wkładzie pracy, którym bardzo jestem wdzięczny, pracowników firmy KYLOS która stała się teraz domem dla mojej witryny. Było kilka bardzo nerwowych chwil gdy zdawało się że miesiące pracy legną w ruinie, a prowadzona wówczas V edycji dorocznego konkursu fotograficznego „Góry – moje miejsce na ziemi” po raz pierwszy zostanie przerwana… szczęśliwie jednak do tego nie doszło, nie licząc kilkunastu godzin przerwy w dostępności do strony.

…ten rok obfituje w wiele ostrych starć z chorobą, z tym większą determinacją jak tylko było to możliwe wyruszałem na włóczęgi z aparatem, tu podczas zimowego przejście Doliną Wapienicy 30.01.2017, po lewej start marszruty, wejście do Doliny Wapienicy, po prawej odpoczywając nieopodal zbiornika wodnego Wielka Łąka…

30.01.2017 – Dolina Wapienicy, po lewej kaskady potoku Barbara, po prawej powrót z Polany Klimowej, deptakiem wokół zbiornika Wielka Łąka

Jeszcze tylko słowo o samej postawie marki 1&1 która przecież wydawała się być marką gwarantującą wysoką stabilność rynkową i pewny dostęp do usług. Zarówno w artykule, jak i powyżej celowo użyłem słowa że ich decyzja o wyjściu z kraju jest „pozorna”, faktycznie bowiem firma wykupiła polską firmę hostingową Home.pl za jednym zamachem przejmując sporą część polskiego rynku, jako że to właśnie ta ostatnia jest liderem wśród podobnych firm. Tym samym firma 1&1, znalazła doskonały sposób by zdobyć polski rynek tylnymi drzwiami, gdyż wcześniej przez lata próbowała rywalizować bez większych efektów cenami i promocjami, ba więcej… znacznie więcej, gdyż ceny za podobne pojemności kont hostingowych, za to z dużo gorszymi parametrami technicznymi są od 3 do 4 razy wyższe od cen pakietów 1&1, tym samym pozornie rezygnując z polskiego rynku, po przejęciu firmy Home.pl nie tylko przejęli większość użytkowników, bez konieczności dalszego lobbowania, ale bez wysiłku za porównywalne usługi zarobią kilka razy więcej… cóż, przykład bardzo agresywnego wykorzystania mechanizmów wolnorynkowych, ocenę postawy moralnej marki pozostawiam wam…

Gdy króluje chaos… w radości, czy cierpieniu zawsze wierny mój mały towarzysz Buba

Przekraczając granice chaosu…

Kolejną z przyczyn zaniedbania wpisów, nieco bardziej już osobistą, zakorzenioną w ogólnym stanie zmęczenia i ja wiem… chyba częściowego wypalenia, była utrata wiary w zasadność pisania… tak wiem że pewnie teraz mnie ganicie, jednak uczucie to jest głębszą rysą na pancerzu mojej odporności, mojej tarczy do walki z chorobą, czy chorobami poprawniej byłoby napisać. Zmęczenie to narasta, co jest kolejną z oczywistości, od lat. Póki stosunek ilości dni w okresie reemisji pozostawał względnie zrównoważony w stosunku do zaostrzeń póty istniała skuteczna linia obrony, swoisty bufor – filtr oczyszczający mnie z nagromadzonej złej energii, bólu, uczuć, tu jednak ważniejszym – tym najbardziej destrukcyjnym czynnikiem jest… powtarzalność, schematyczność, błędne koło z którego bezsilnie próbuję się wyrwać.

…w objęciach bólu – marzec 2017 / Gdy tyko choroba odpuszcza, gdy tylko pojawia się szansa na wyrwanie z domowego aresztu z całą determinacją staram się nie zmarnować tych lepszych chwil, tu w środku w rejonie Hali Jaskowej, podczas zejścia ze Skrzycznego 16.01.2017 / Lodowe dzieła natury – rejon Magury, Beskid Śląski 11.03.2017

W ostatnich jednak miesiącach, pomimo kilku spektakularnych sukcesów w walce z chorobą, było i kilka poważnych potknięć, które sumarycznie z podobnymi w roku 2016 zaowocowały właśnie narastającym zmęczeniem, oraz poczuciem pustki. Nie jest oczywiście tak że utraciłem umiejętność doceniania tego jakim cudem jest życie samo w sobie, że nie dostrzegam już tego wszystkiego co mam, bynajmniej, wciąż powtarzam że tuż obok nas żyją rzesze ludzi którym życie czy choroba zabrała znacznie więcej, a pomimo to są cudownym przykładem jak iść z podniesioną głową przez życie czerpiąc z niego pełnymi garściami, wykorzystując to wszystko co jeszcze się posiada, chodzi raczej o skumulowane poczucie zamknięcia i zniewolenia. Długie tygodnie, a nawet miesiące w znoju kolejnych starć z chorobą mocno nadszarpnęły moją odporność… czynnikiem który okazał się przede wszystkim determinującym ten stan jest monotonia, schematyczność – rutyna walki, jej runda za rudną, dzień i noc, doba za dobą… jeśli miałbym bowiem wymienić rzecz która osłabia mnie najszybciej byłaby to właśnie rutyna.

Przedwiośnie tego roku okazało się być bardzo ciężkie, pomimo to udało się kilka razy odwiedzić tak potrzebne mi do utrzymania równowagi góry 🙂 tu po lewej na starcie szlaku w Bystrej Leśniczówka, po prawej w rejonie Przełęczy Kołowrót – 09.03.2017

Na wszystkie te czynniki nakładają się problemy na froncie walki z chorobą, znów mające swoje podwaliny w problemach już znanych, tyle że powoli wyrastających do rangi muru, który szybko rośnie tuż przede mną. Takim wielokrotnie poruszanym problemem jest z pewnością wrodzone uczulenie na szeroki wachlarz antybiotyków, w tym jak wiemy kluczowych w walce z boreliozą, na przestrzeni lat leczenia, oraz naturalnej konieczności zmieniania zestawów leków, co wynika z nabierania oporności bakterii na ich działanie, bardzo mocno przetrzebiliśmy dostępną liczbę antybiotyków… skutkowało to właśnie w roku ubiegłym trwającym kilka miesięcy ostrym nawrotem choroby i kolejnymi kilkoma w ciągu których odzyskiwałem to wszystko co choroba na nowo odebrała.

…kolejny przedwiosenny wypad – platforma widokowa na Szyndzielni 11.03.2017 – po lewej widok na szczyt Szyndzielni z prawej autor na platformie w tle po prawej Szyndzielnia, po lewej pasmo Magury

zdjęcia od lewej: Podczas ataku choroby jednym z najtrudniejszych do opanowania objawów są częste ataki zawrotów głowy, związane z hiper-nadwrażliwością sensoryczną, często bywa że w takich stanach spędzam całe dnie i noce klęcząc przy łóżku… / Ruszając na szlak – w busie do Wilkowic Huciska

Odzyskawszy względną równowagę, nie dane mi było zbyt długo się nią cieszyć, ponownie padając ofiarą tego samego mechanizmu, co gorsza, stając po raz kolejny przed problemem wyboru nowego zestawu leków… oczywistością wydawałoby się wobec takiej sytuacji ponowne zweryfikowanie uczulenia na dotychczas nie akceptowane przez organizm leki, gdyż zdarza się czasem że na przestrzeni lat uczulenia się zmieniają, czasem dochodzą nowe, czasem znikają wcześniejsze. I tu w sukurs wchodzi kolejny stary wróg – znany wszystkim chorym na niepoprawną politycznie boreliozę, ale i podobne od kleszczowe choroby.

16.03.2017 – Beskid Mały, potok w Wilkowicach Huciska, na starcie w drodze na Skałę Czarownic i pod nią…

Brutalna rzeczywistość…

Wrogiem tym jest oczywiście system i lekarze wyznający jego imperatywy za jedyne prawdziwe, przyjmujący je w sposób bezmyślny i bezkrytyczny. W tym konkretnym przypadku owa kwadratura koła przejawia się w braku możliwości weryfikacji takiego uczulenia na antybiotyki. Od razu tu dodam że dostępne badania w laboratoriach, wykonywane z krwi, nie są odpowiednie, niczego tak naprawdę nie wnoszą i o niczym absolutnie nie przesądzają, stąd zresztą pośrednio tak ich skromna liczba (drugą ważniejsza przyczyną jest oczywiście ograniczenia ryzyka wstrząsu przez laboratoria). Określenie prawdopodobieństwa uczulenia wymaga hospitalizacji na specjalistycznym oddziale alergicznym, gdzie stopniowo zaczynając od prób skórnych, przez podskórne, dalej między skórne, domięśniowe, skończywszy na testach dożylnych w warunkach pełnej ochrony oddziału przeciw-wstrząsowego prowadzi się przez kilka do kilkunastu dni ten proces i to oddzielnie dla każdego typu leków.

16.03.2017 – Beskid Mały, zdjęcia od lewej: punkt widokowy Babczaki, w rejonie Małej Góry / w środku i po prawej: w drodze na Czupel

Beskid Mały 16.03.2017 – od lewej: …bo tam serce moje wzrasta, a dusza odpoczywa – Czupel / …zejście z Czupla do Czernichowa

Pomijają już fakt że oddziałów takich jest bardzo mało i to w skali kraju, by takie testy rozpocząć konieczna jest jeszcze sprawa najważniejsza – powód… samo uczulenie absolutnie bowiem powodem nie jest, bo po prostu unika się stosowania leków z danych grup, powodem jest dopiero sytuacja braku możliwości stosowania leków z innych grup. Tak, tu więc u mnie powód taki występuje, ale równocześnie go nie ma… jak to możliwe? Cóż każdy chorujący na boreliozę zna odpowiedź na to pytanie – gdyż powód wynikający z konieczności doborów leków do leczenia boreliozy metodą ILADS – NIE jest takim powodem gdyż oficjalnie według dogmatów NFZ takie leczenie przecież NIE istnieje, tym samym oficjalnie brak wskazań do prowadzenia takiego testu, tym samym kółko paradoksu się zamyka. Trudno tu więc winić doprawdy lekarzy toczących w moim przypadku tak nierówną walkę, jak i tych którzy by chcieli pomóc w ramach systemu gdyż mają zwyczajnie związane ręce.

17.04.2017 – Pierwszy dłuższy „wiosenny” wypad w teren, tu w Dolinie Bystrej, po prawej rzeka Białka

Na przekór złorzeczeniu twardogłowych…

Pomimo jednak tych wszystkich trudów, upadków i kroków w tył, warto – trzeba tu powiedzieć że pod kątem fizycznej obecności w moim ciele boreliozy nadal i przez cały czas jest ona skutecznie powstrzymywana przez przebiegające z takim trudem leczenie, przed zajmowanie kolejnych organów. Znajduje to stałe odbicie w cyklicznie ponawianych kontrolnych rezonansach mózgu, w tym wykonanym w roku bieżącym w maju. Wszystkie zmiany martwicze w obrębie tkani mózgu jakie wystąpiły w latach 2009 – 2012 czyli podczas feralnego eksperymentu ze standardowym leczeniem NFZ, pozostają nie aktywne, ulegając zwapnieniu (zestarzeniu), nie pojawiła się też ani jedna nowa od chwili wdrożenia terapii ILADS, co niepodważalnie dowodzi słuszności tej terapii i zadaje cios twierdzeniom NFZ.

zdjęcia od lewej: Wykonywany regularnie w ramach kontroli rezonans mózgu, tu 05.05.2017, jasno po raz kolejny dowodzi słuszności obranej drogi, od czasu rozpoczęcia leczenia nie powstała ani jedna świeża zmiana martwicza w mózgu, a te które powstały w czasach feralnego eksperymentu z leczeniem NFZ uległy zwapnieniu (zestarzeniu) / strona z panelu badań krwi i moczu, wykonywanych co miesiąc w celu kontroli stanu organów poddanych obciążeniu antybiotykoterapii dobitnie dowodzi że właściwie prowadzone leczenie, z zachowaniem bogatej suplementacji i diety minimalizuje ryzyko płynące z terapii wbrew twierdzeniom niektórych lekarzy NFZ / …potok Białka w górnym odcinku Doliny Bystrej, około kilometra poniżej jego rodła – 17.04.2017

W tym zresztą ostatnim przypadku kolejnym z takich dowodów jest doskonała tolerancja przez organizm obciążeń powodowanych przez leczenie, pomimo już przecież kilku lat leczenia organy wciąż doskonale sobie radzą, w tym wątroba i nerki nie wykazując cech istotnego przeciążenia, nie mówiąc o uszkodzeniach, co tak wróżono przez niektórych twardogłowych przedstawicieli lekarzy NFZ. To dowód że prawidłowo prowadzone leczenie ILADS, z zachowaniem właściwej suplementacji, oraz równie ważnej autodyscypliny ze strony pacjenta, skutecznie minimalizuje ewentualne ryzyko skutków ubocznych.

Beskid Śląski 14.05.2017 – gdy zmagania umilkły, gdy siła powróciła w członki… tu Trzy Kopce, po lewej widok w kierunku Klimczoka, po prawej autor na szczycie

…czerpiąc z sił natury – Błatnia 14.05.2017

Ważką przyczyną stanu o którym było na wstępie, zmęczenie i zniechęcenia, jest też to co wynika z powyższych faktów – dotyczy to zresztą nie tylko mnie samego, lecz tak samo wszystkich chorych, jak i lekarzy walczących świadomie z tą chorobą (czytaj ILADS). Jest nią notoryczne i bezpardonowe zamiatanie problemu rosnącej ilości chorych na choroby od kleszczowe, w tym na boreliozę, braku skutecznej terapii pod dywan ignorancji… dotyczy to jednak już w gwoli sprawiedliwej oceny nie tylko polski ale znakomitej większości krajów świata.

Beskid Śląski, hala na Błatniej 14.05.2017

Piękną i ważną dla mnie niespodzianką było wyróżnienie II miejscem w konkursie „Pocztówka z Bielska – Białej” – tu po lewej podczas gali wręczenia nagród w Domu Kultury 30.05.2017, w parku Cygański Las gdzie prezentowano na banerach prace laureatów, po prawej nagrodzone zdjęcie

Tragiczną dla pacjentów jest wiadomość że na przestrzeni minionych kilkunastu lat właściwie tak naprawdę nic się nie zmieniło, lekarze ILADS są jak wcześniej spychani do podziemia, nie prowadzi się praktycznie żadnych większych badań nad boreliozą, w tym żadnych klinicznych, nie powstał ANI JEDEN NOWEJ GENERACJI ROKUJĄCY NA WYLECZENIE LEK PRZECIW KRĘTKOM BORELIOZY, wciąż stosowane są leki obecne na rynku od lat, lub leki dostosowane, o ogólnie przeciwbakteryjnym działaniu. Trudno oprzeć się wrażeniu że komuś zależy na tym by taki stan rzeczy utrzymać, jak to bardzo trafnie ujęła bliska mi osoba „Lepiej jest leczyć niż wyleczyć”… w istocie trudno oprzeć się wrażeniu że w interesie konsorcjów farmaceutycznych leży to by ludzie kupowali góry medykamentów, płacąc za nie ogromne pieniądze, niż stworzenie skutecznego leku który wyleczyłby chorego.

Znów więc stoję na rozdrożu, gdy nie wiadomo która z dróg poprowadzi w dobrą stronę, a która otworzy wrota piekieł… pozostaje mieć jak zawsze nadzieję że lekarz zdoła znaleźć znów skuteczny sposób na odrzucenie wroga, oraz jego powstrzymanie przed dalszymi natarciami…

Naszym domowym aniołkiem, oraz moim wiernym druhem w doli i niedoli jest Buba… to dzięki niemu gdy świat wokół skupia w jednym słowie – walka; walka z atakującą chorobą – mogę wytrwać…

Inni wrogowie czerpią siłę z woli osłabienia…

Z pośród szerokiego wachlarza problemów jakie towarzyszą boreliozie, oczywiście najpierwszym jest uszkodzony kręgosłup, ten jednak dzięki Bogu i poniekąd mojemu uporowi utrzymywany jest w większości w stanie równowagi, przepukliny na odcinku piersiowym nie ulegają dalszemu powiększeniu, pojawiła się jednak póki co mało istotna, nowa przepuklina na odcinku szyjnym. Postępuje natomiast największa z nich, powodująca bezpośredni ucisk na korzenie nerwowe i modelująca worek oponowy, przepuklina na odcinku lędźwiowym, tudzież poziomie L5S1, odpowiedzialna za większość bólu generowanego ze strony kręgosłupa. Jej postęp jednak, zważając na rozmiar i lata jakie upłynęły od momentu powstania (pamiętny rok 2005…) należy uznać za duży sukces.

zdjęcia od lewej: cyklicznie ponawiane w ramach prewencji badanie rezonansem magnetycznym stanu kręgosłupa potwierdza utrzymywanie równowagi w jego odcinku piersiowym, z lekkim nasileniem w rejonie największej z przepuklin to jest wysokości dysku L5 S1, biorąc pod uwagę jednak ze od wypadku minęło blisko 12 lat progres ten należy uznać za sukces – MR wykonano 02.02.2017 / …w 2013 roku doszło do powstania zakrzepu w prawej łydce, wkrótce potem okazało się że posiadam wadę genetyczną prowadzącą do nadkrzepicy, w 2015 roku rozwinęła się obustronna niewydolność zastawek żył od piszczelowych, pojawiające się wcześniej okresowo obrzęki i bóle nóg, obecnie przeszły w stan permanentny, naczynia brzękną, a skóra trwale ulega odbarwieniu w obszarach o zaburzonym krwiobiegu

Narastającym natomiast problemem jest natomiast niewydolność zastawek obu żył od-piszczelowych. Początkowe okresowe obrzęki i ból, stały się już nieustępująca normą, stały się też jedną z przyczyn nasilających problemy ze snem ze względu na eskalację bólu, szczególnie właśnie w pozycji leżącej, nawet gdy nogi uniesione są wyżej, czy zaopatrzone w pończochy uciskowe… doszło do tego że w rejonach bezpośrednio zaopatrywanych przez te naczynie, tudzież odśrodkowej części grzbietowej stóp, dwa pierwsze palce, oraz dalej w kierunku podeszwy, rozwinął się nasilony zanik czucia powierzchniowego, mrowienie podczas dotyku, oraz przebarwienie tkanek, od czerwonego w stanie spoczynkowym po sino bordowy po wysiłku… nie będę tu ukrywał że jest to dotkliwie uprzykrzająca życie przypadłość… w chwili obecnej jednak nie zapadły jeszcze żadne decyzje w kwestii sprostania temu dodatkowemu obciążeniu.

Wiosna to niezwykła pora roku która zawsze przynosi radość zmęczonemu  brakiem barw sercu… toteż jak tylko pojawiają się pierwsze kwiaty i kępy traw, gdy tylko śnieg ustępuje chwytam aparat i ruszam w teren, czasem jak tu ze względu na nie odpuszczającą chorobę w pobliskie mi rejony, tu rejon Krzywej i Lipnika 21.04.2017

Dokąd ta szaleństwa prowadzi droga – czyli rzecz o Polsce i świecie…

Pomimo że na co dzień staram się powstrzymywać od komentowania tego co dzieje się na arenie politycznej w naszym kraju, zbyt wiele już bowiem jest podziałów, zbyt wielu popada w skrajności bez względu na to po której opowiada się stronie barykady, a raczej nazwijmy to „wizji” polski, ale też i pośrednio Europy i świata, nie sposób dłużej milczeć, gdzieś, kiedyś trzeba określić własne zdanie, nie dla deklaracji politycznej, czy wyboru strony, lecz dla spokoju własnego sumienia, dla przestrogi dla tych którzy zbytnio pozwalają ograniczać własne spojrzenie tym czy innym grupom.

Żyjemy w bardzo dynamicznych czasach, szybko pojawiające się zmiany dotykają nie tylko kwestii technologicznych, ale przede wszystkim społecznych, co ma również swoje korzenia w nasilającej się fali przemocy, konfliktach zbrojnych, zakulisowych rozgrywkach politycznych, oraz umacniającemu się fanatyzmowi religijnemu. Nie można powiedzieć że to coś wyjątkowo, nowego w historii naszego gatunku, wszak całe nasze dzieje napiętnowane są krwią, od zarania dziejów toczymy wojny i zabijamy bliźnich…

Wiosenne roztopy napełniły beskidzkie potoki wodą, tu Dolina Bystrej rzeka Białka 31.03.2017 / Dolina Wapienicy, potok Wapieniczanka, na zniszczonej przez dziesięciolecia żmudnego rzeźbienia terenu kaskadzie

…bo nie trzeba wyruszać w dalekie podróże by móc czerpać z piękna natury, by móc cieszyć się pięknem życia, tu letni zachód słońca na Lipniku Kopiec, Bielsko-Biała 31.07.2017 / niechybnym, od lat się pojawiającym znakiem zbliżającego się ataku choroby jeśli wystąpił on po okresie reemisji, lub odwrotnie znakiem zbliżającego się wyciszenia objawów, są siniaki i krwiaki w obrębie nóg, dłoni, rzadziej torsu / Obrzęknięte bolesne naczynia walnie przyczyniają się nasilenia bezsenności…

Tym razem to co różni czasy dzisiejsze od dawnych są nowe zagrożenia towarzyszące tym konfliktom, obecne już i takie które wkrótce mogą realnie zagrozić nie tylko poszczególnym krajom, ale całej ludzkości, mówię to u szeroko pojętych zagrożeniach wynikających z przyspieszających zmian klimatycznych, wyczerpywaniu się złóż paliw kopanych, oraz zasobów słodkiej wody. W kontekście paliw braki te drastycznie odbiją się na życiu państw bezpośrednio utrzymującymi się z ich wydobycia, tworząc jeszcze bardziej podatny grunt dla wszelkich populistycznych podżegaczy, oraz ekstremizmu. Wreszcie różnica pomiędzy przeszłymi i obecnymi konfliktami jest taka że po raz pierwszy ludzkość jest w posiadaniu arsenału zdolnego do unicestwienia całego życia na ziemi, a przynajmniej całego rozwiniętego…

…wbrew wszystkiemu, wbrew szaleństwom choroby – od lewej: Beskid Śląski, szczyt Błatniej 14.05.2017 / Beskid Mały, rejon Lasu Morskie Oko 17.05.2017 (w drodze z Żarnówki Małej do Kóz)

W tych właśnie czasach, w chwili gdy powinniśmy dbać o jak najbardziej poprawne relacje z partnerami z Europy zachodniej, szczególnie biorąc pod uwagę naszą własną krwawą historię, położenie geopolityczne skutkujące w przeszłości w mocnym uproszczeniu niezliczonymi konfliktami, rozbiorami, uciskiem i życiem w zaborach, do władzy w naszym kraju dochodzą populiści budujący swój wizerunek na nieugiętej postawie ludzi walczących o wyzwolenie narodu spod dyktatu innych, o odbudowę „wielkiej Polski”, budujących swój polityczny kapitał na kanwie łatwo wpadających w ucho haseł o zabarwieniu nacjonalistyczno – narodowym.

Beskid Mały 17.05.2017 – szlak z Żarnówki Małej do Kóz, rejon punktu widokowego za Lasem Morskie Oko, widok na Bukowski Groń, oraz gminę Porąbkę, rzekę Sołę i szczyty Beskidu Małego

Misterne cuda natury…

W chwili obecnej szczególnie teraz, gdy świat stoi na rozdrożu, jak nigdy wcześniej potrzebujemy jak najgłębszego partnerstwa z Europą, partnerstwa i głęboko posuniętej ingracjacji z jej strukturami, politycznymi, oraz gospodarczymi, te struktury, ta zbudowana współzależność byłaby dla nas najlepszym gwarantem naszej pozycji w Europie, ale przede wszystkim naszego bezpieczeństwa. Odwracając sytuację doprowadzanie do eskalacji napięć z najistotniejszymi krajami UE z punktu widzenia żywotnego interesu polski, tudzież szczególnie z Niemcami, mając po drugiej stronie kraju za sąsiada potęgę Rosję, oznacza że sami wystawiamy się na cel, doprowadzając do iście tragicznej powtórki z historii, gdyż tak arogancka i roszczeniowa postawa wobec zachodniego sąsiada, ale i UE ogólnie, musi i doprowadzi do pogłębiającej się izolacji Polski na arenie międzynarodowej, w szczególności w Europie i nie liczmy tu doprawdy na poparcie Węgier, czy innych krajów z grupy Wyszehradzkiej, gdyż akurat Czesi i Słowacy doskonale wiedzą jak ustawić się do dziejowego wiatru by jak najlepiej na tym wyjść.

…byle zdążyć nim znów wróg przypuści atak – Beskid Mały 20.06.2017 w rejonie Chatki pod Rogaczem i pod chatką

…platforma startowa trasy biegowej na szczycie Magurki Wilkowickiej, Beskid Mały 20.06.2017

Chciałbym tu być dobrze zrozumiany, absolutnie nie jestem przeciwnikiem zdrowego patriotyzmu, więcej staram się zawsze realnie oceniać decyzje tych czy tamtych grup polityków, nie warunkując ich decyzji przynależnością partyjną. Trzeba jasno powiedzieć ze pomimo wielu przywar obecna ekipa ma też wiele sukcesów na swoim koncie, sukcesów których nie osiągnięto za poprzednich rządów. Trzeba też jasno powiedzieć że w istocie doszło do zbytniego poddaństwa w stosunkach pomiędzy UE a Polską w minionej dekadzie, nie potrafiono wypracować właściwej niszy dla naszego narodowego „ja”, pozwalając na zbyt matczyne – odgórne traktowanie. Teraz jednak mamy tego skrajne przeciwieństwo nieskończenie groźniejsze w potencjalnych skutkach dla bytu narodowego, rujnujące na naszych oczach wszystko to co udało się z kolei wypracować poprzednim rządom na przestrzeni nastu lat wstecz. A doprawdy wypracowywano bardzo wiele, byliśmy krajem w istocie poważnym, krajem traktowanym jak wschodzącą gwiazda europy, wreszcie żywym dowodem udanej transformacji systemowej i kulturowej, przykładem dla wielu innych, dziś te dobre imię jest szargane i deptane przez butne populistyczne hasła… a populizm ma to od zarania dziejów to do siebie że łatwo wpada w ucho i szybko zakorzenia się w sercu, pod jego przykrywką zaś można dowolnie kształtować opinię społeczną, obwiniając zawsze kogoś innego o powstałe błędy, czy nieszczęścia – również i tą lekcję powinniśmy już z znać. Stąd nie jestem przeciwnikiem, wręcz przeciwnie, racji narodowej i zdrowego układu sił na arenie międzynarodowej z poszanowaniem prawa każdego z narodów do samostanowienia, bez ingerencji z zewnątrz, relacje takiej powinno jednak się budować w oparciu o mądrą postawę wyważonego dialogu, oraz zrozumienia potrzeb własnych i tych płynących z interesów innych krajów, na kompromisach gdy sytuacja tego wymaga w imię wyższych ponad partyjnych i ideologicznych interesów.

zdjęcia od lewej: …gdybyż można tak wtopić się w to piękno, stać się trwałą jego częścią, móc zrzucić brzemię bólu i codziennej walki – tak właśnie się czuję w górach, wolny i odrodzony – tu na szczycie Sokołówki, Beskid Mały 20.06.2017 / majestatyczny zachód słońca podziwiany podczas przejścia z Żarnówki Małej do Kóz, tu w rejonie Górnych Kóz 17.05.2017

zdjęcie po lewej i w środku – Beskid Mały 20.06.2017 …bo piękno jest wokół nas, natura obdarowuje nas w każdej z chwil życia – tu podczas zejścia z Sokołówki do Straconki Leśniczówka / …podążając za dobrymi chwilami, ruszając na kolejny szlak – Beskid Mały 22.06.2017 w drodze z Kobiernic Górnych do ruin średniowiecznej warowni Wołek

Dziś takim zarzewiem jątrzącego się konfliktu politycznego jest z całą pewnością problem przyjęcia na teren polski emigrantów. Problem bardzo żywotny i wbrew politycznym krzykaczom niezwykle złożony, o głębokim przełożeniu moralnym. Nic bowiem w życiu nie jest tylko czarne lub białe, zawsze istnieje szerokie spektrum półtonów określających dodatkowe aspekty sytuacji. Łatwo przychodzi nam krzyczenie „Nie dla emigrantów”, łatwo zamykamy się na innych, ale pozwólcie że zapytam, w tym celu popuścimy nieco wodze wyobraźni (oby na zawsze pozostało to już tylko wyobraźnią) załóżmy taki oto czarny scenariusz dla polski. Osamotniona w wyniku skonfliktowania z krajami UE Polska zostaje zaatakowana przez Rosję, brzmi znajomo prawda? NATO nie reaguje gdyż nie ma jasności kto był prowodyrem konfliktu, co byłoby skutkiem popularnego dziś słowa „wojny hybrydowej” która poprzedzałaby właściwe uderzenie. Debaty w NATO trwają, a obce wojska zajmują polskie ziemie. Wybucha naturalna w tej sytuacji panika, ludzie w popłochu emigrują w stronę zachodnich i południowych granic, dotarłszy tam okazuje się że czekają na nich druty kolczaste, silnie obsadzone posterunki graniczne i zamknięte granice – UE nie zamierza przyjmować naszych obywateli… Brzmi znajomo? Wszak teraz to my, oczywiście używając innej argumentacji i innych realiach zamykamy granice… zastanówmy się dobrze jakbyśmy się poczuli gdyby to nam samym w sytuacji gdybyśmy uciekali przed tragedią wojny zamknięto przed nosem granicę?

22.06.2017 – nieopodal ruin średniowiecznej warowni Wołek, widok na Dolinę Soły, gminę Porąbkę, oraz szczyty Beskidu Małego

Beskid Mały – 22.05.2017, ruiny średniowiecznej warowni Wołek (marszruta prowadząca do nich została opisana w dziale „SZLAKI”)

To oczywiście sytuacja dalece niekonsekwentna w świetle umów międzynarodowych, naciągana i hipotetyczna, ma jednak ukazać jak bardzo jednobiegunowe jest spojrzenie na dramat emigrantów przez pryzmat populistycznych narodowych haseł. I znów jednak zanim mnie osądzicie jako zwolennika zamachów na ternie RP, pragnę dodać że nie jestem zwolennikiem polityki emigracyjnej znanej choćby z Niemiec, bynajmniej, to krótkowzroczna polityka która w niedalekiej przyszłości może doprowadzić do ekshalacji konfliktów wewnętrznych na terenie takich państw. Chodzi tu jednak o to by zdawać sobie sprawę jak bardzo jest to sprawa złożona i że absolutnie nie wolno podejmować tak arbitralnych decyzji pozostając w strukturach unii i czerpiąc garściami z tegoż członkostwa.

…22.06.2017 – powrót z ruin warowni Wołek do Zawodzia, po lewej widok na szczyt Żaru, oraz Kiczery, po prawej kościółek w Porąbce

O problemach zawsze należy rozmawiać, faktem bowiem jest że emigrantom tym towarzyszy brzemię islamskiego ekstremizmu, że nie sposób jest odróżnić fanatyków od ludzi uciekających przed dramem wojny, a i wówczas przecież nie będzie gwarancji czy wśród nich nie pojawią się tacy fanatycy, ale faktem też jest że nigdy nie wolno generalizować, skazując wszystkich w imię jednostek. To problem który należy głęboko przeanalizować, o którym należy dyskutować, przed którym nie wolno zasłaniać się nacjonalistycznymi hasełkami, by nie wpaść w pułapkę izolacji, gdyż polska co raz jeszcze podkreślę ze względu na swoje położenie zawsze będzie narażona na konflikt, oraz próby wpływania na stabilność kraju przez państwa trzecie i wyłącznie pozostając w zgodzie i głębokiej integracji z państwami zachodnimi, w tym szczególnie z najbliższym naszym sąsiadem Niemcami będziemy mogli spać spokojnie nie obawiając się o przyszłość. Hasła populistyczne i narodowe mają bowiem to do siebie że prócz łatwego wpadania w ucho nie mają oparcia w realnej sile zarówno militarnej jak i gospodarczej, gdyż w świecie postępującej globalizacji żadnej kraj NIE może być samotną wyspą, szczególnie taki kraj jak nasz pozbawiony podstawowych zasobów energetycznych, o takim położeniu i historycznych obciążeniach.

Beskid Śląski 24.06.2017 – jednym z najbardziej udanych wypadów w ogóle było najdłuższe od lat przejście górami z Szczyrku, przez Przełęcz Karkoszczonkę, dalej rejon Stołowa do Wapienicy i centrum Bielska – Białej, takie sukcesy, takie chwile umacniają, pozwalają trwać, są żywym dowodem właściwie obranej drogi – drogi możliwe do przejścia dzięki Wam wszystkim którzy mnie wspieracie – dziękuję! Tu w rejonie Przełęczy Karkoszczonka na tle Chaty Wuja Toma

Beskid Śląski 24.06.2017 zdjęcia od lewej: na nowo i wciąż, kiedy tlko się da… tuż poniżej Polany Horodowskiej (obok Stołowa) / …w wieczystej symbiozie razem wzrastają / widok z stoków Stołowa na Dolinę Wapienicy, po lewej pasmo Przykrej i Kopanego, po prawej Szyndzielni

Reasumując jeśli nie potrafimy myśleć o emigrantach, o ich tragedii powodowanej wojną, co wszakże nam polakom znane powinno być aż nadto dobrze, w kategoriach empatii i pomocy jako bliźniemu, to przynajmniej nie zamykajmy się na kraje które tej pomocy intensywnie udzielają, nie zrażajmy ich naszymi roszczeniową postawą, oraz populizmem, rozmawiajmy, szukajmy mądrych kompromisów – nie żądajmy, aby nasz kraj pozostał nadal bezpieczny, oraz abyśmy nie stali się taką właśnie samotną – wyizolowaną wyspą. Myślę że warto tu pamiętać o banalny, ale jakże pasującym do tej sytuacji przysłowiu: „Niezgoda rujnuje, a zgoda buduje”.

Beskid Śląski 24.06.2017 zdjęcia od lewej: zejście spod Stołowa do Doliny Wapienicy / Dolina Wapienicy potok Barbara

Beskid Śląski 24.06.2017 zdjęcia od lewej: Dolina Wapienicy potok Barbara tuż powyżej Polany Mała Łąka / …w drodze przez Dolinę Wapienicy / …zachód słońca nad Wapienicą, Jaworzem i Jasienicą, widziany z rejonu Lotniska Sportowego w Aleksandrowicach – tego dnia pokonałem kilkanaście kilometrów górami, a łącznie do tego miejsca około 22km…

Powracając do własnej ścieżki – na przekór wszystkiemu, by nie zmarnować dobrych chwil…

Pora powrócić do własnych śladów na ścieżce czasu, mam nadzieję że powyższe wywody odbiegające od zasadniczego nurtu tematyki działu, nikogo nie uraziły, gdyż ich memento jest to by wyciągać lekcje z historii, nie doprowadzając do sytuacji gdy powstanie zagrożenie jej powtórzenia. Powracając do wątków poruszonych szeroko na wstępie, pomimo wszystko, pomimo że wciąż wróg robi co może by znaleźć kolejne wyłomy poprzez które może przypuścić atak rujnując zdobytą z takim trudem przewagę, pomimo tylu przeszkód w tym roku skutkujących wzmożoną pracą, do dnia dzisiejszego udało mi się być łącznie aż 12 razy w górach, a co ważniejsze pięć z nich było nowymi przejściami, w tym trzy poza szlakiem.

Beskid Śląski 17.08.2017 zdjęcia od lewej: „moja góra” Klimczok / …zejście z Klimczoka poza szlakami do Doliny Bystrej

Dolina Wapienicy 08.09.2017: las w rejonie Stołowa / odpoczywając tuż obok zbiornika wodnego Wielka Łąka  / …potok Wapieniczanka

Dolina Wapienicy 08.09.2017 –  potok Wapieniczanka tu obserwowany na zboczach Błatniej

Pamiętne jest tu też przejście z dnia 24.06.2017 ze Szczyrki Centrum, do Szczyrku Biłej, dalej przez Przełęcz Karkoszczonka, przejściem poza szlakiem pod Stołów, do Wapienicy i dalej na lotnisko sportowe w Aleksandrowicach, z męta w centrum Bielska – Białej. Było to najdłuższe przejście jakie udało się mi zrealizować od lat i to w pozytywnym czasie, gdy starta na każdej mapowej godzinie spadła do około 40 – 50%, gdzie zwyczajowo jest to nawet… 100%.

…każde nawet krótkie wyjście tam gdzie mogę spotkać się z naturą, obcować z jej siłą i pięknem na nowo mnie wzmacnia tu w bezpośrednio bliskich mi terenach Krzywej i Lipnika 31.07.2017 – po prawej zachód słońca obserwowany z Lipnika Kopiec

Bielsko-Biała 11.08.2017 obwodnica (droga krajowa 942) rejon ronda na Hulance widok w stronę osiedla Karpackiego / mur oporowy w zabytkowej części centrum Bielska-Białej przy ulicy Orkana 29.08.2017

Nocne wypady z aparatem – Bielsko-Biała 29.08.2017, od lewej: brama poniżej Prywatnego Muzeum Literatury im. Reymonta przy ulicy Pankiewicza / mostek na rzece Białce obok ratusza miejskiego / latarnie przed ratuszem miejskim

Prócz wypadów górskich udało się zrealizować 12 przejść terenowych z aparatem, w tym kilka kilkunastu kilometrowych, wszystko wbrew nacierającemu raz po raz wrogowi… żal tylko bardzo lata, jego barwnego piękna które skutecznie odebrał mi wciąż trwający nawrót choroby, mający swoje korzenie we wspomnianym problemie z utrzymaniem przewagi chemicznej, ze względu na uczulenie na szerokie spektrum antybiotyków. Pozostaje mi więc jak zawsze nadzieja – wiara, w lekarza, oraz nadwyrężoną ostatnio wolą że znów wkrótce uda się powrócić na nasze piękne beskidzkie szlaki by móc czerpać z ich piękna… pragnę tu jeszcze podziękować gorąco wszystkim wam którzy od lat przy mnie jesteście i wspieracie mnie w tej drodze, gdyż to że wciąż jestem – że mogę ten opór stawiać jest wyłącznie waszą zasługą – dziękuję! Ze swojej strony obiecuję że będę częściej powracał do tego działu, by dzielić się z wami wieściami z mojej życiowej drogi…

…każda możliwość wyjścia poza dom, sprawia że na nowo odnajduję sens – tu podczas nocnego wypadu z aparatem do centrum miasta Bielska – Białej , od lewej: ulica Zamkowa widok w stronę budynku Poczty Głównej, po prawej zamek Sułkowskich, w tle wieża Katedry Św. Mikołaja / w środku i po prawej zabytkowa fontanna przed Teatrem Polskim


Sebastian Nikiel / U MNIE – wpis numer: 1 / 2017  aktualizacja: 27.09.2017


 

Dodaj komentarz