artykuł: 40 konkursów potem – blaski i cienie startów

strona 5/7

systematyka artykułu:

.

Konkursy od kuchni – czyli widziane stronami organizatora i jurora

Pomówiliśmy o tym jak to jest przegrać jak i wygrać konkurs fotograficzny, w wątkach tych nie do uniknięcia była ta myśl że to na pewno wina jurorów, że ich decyzja jest niesprawiedliwa, a że wręcz doszło do jakiegoś kolesiostwa bo ta sama osoba któryś raz z rzędu wygrywa. Pora więc pomówić o tym jak to wygląda od kuchni, właśnie od strony organizatora konkursu i oceny prac przez jurorów.

Finały konkursów fotograficznych to również okazja do zapoznania się z pracami innych uczestników konkursu, porównania ich i własnego spojrzenia na dany temat. Tu od lewej: tuż po rozdaniu nagród w konkursie „Bielsko-Biała Fascynuje” w 2015 roku (gdzie zdobyłem miejsce II), po prawej finał tego samego konkursu w roku 2016 (otrzymałem miejsce III), oraz jego znacznie bardziej rozbudowany następca „Pierwszy Bielski Konkurs Fotografii Artystycznej FOCUS 2019” gdzie moje prace otrzymały aż cztery wyróżnienia: w poszczególnych kategoriach tematycznych miejsce II, dwa miejsca III, oraz miejsce I w kategorii portret.

Na przestrzeni lat byłem bowiem nie tylko biorcą nagród, ale też właśnie organizatorem oraz jurorem w konkursach własnych, jak i głosem doradczym w jeszcze innych. Pozwoliło mi to na wyrobienie sobie rzetelnego spojrzenia na dwa oblicza tej samej sprawy, poznając ją od strony uczestnika, jak i tego z czym muszą się mierzyć sami organizatorzy. Poznałem też kilka różnych metod oceny prac stosowanych przez jurorów.

Praca przy organizacji konkursu fotograficznego zawsze jest bardzo wymagająca, oczywiście jej zakres się zmienia w zależności od wielkości konkursu, czy liczby osób które współorganizują wydarzenie. Zawsze jednak jest jej mnóstwo, bywa też bardzo nużąca, czasem irytująca, ale daje również mnóstwo satysfakcji i radości. Tu powyżej proces powstawania statuetek konkursowych jakie przygotowałem z drzewa lipowego dla laureatów V edycji konkursu „Góry – moje miejsce na ziemi”.

Bardzo często zapominamy biorąc udział w tym czy innym konkursie że dla osób które go organizują wiąże się to z ogromem pracy i stresu. Uwierzcie mi nie jest to wcale łatwa praca i trzeba mieć w sobie masę pasji by to robić i do tego powracać. Pierwszym problemem jest zawsze zapewnienie jak najbogatszej puli nagród. Wiążę się to często z dziesiątkami maili, próśb i zapytań. Nie jest też tajemnicą że często sami organizatorzy, tu akurat ja, dopłacają do puli nagród, podobnie jak ponoszą koszty ich późniejszej wysyłki. To jednak wciąż tylko część pracy i to wcale nie ta najtrudniejsza, choć bywa najbardziej irytująca.

…często zapominamy biorąc udział w tym czy innym konkursie że dla osób które go organizują wiąże się to z ogromem pracy i stresu. Uwierzcie mi nie jest to wcale łatwa praca i trzeba mieć w sobie masę pasji by to robić i do tego powracać. Po lewej finalny wygląd statuetek konkursowych dla laureatów V edycji konkursu „Góry – moje miejsce na ziemi”, w środku podczas pakowania paczek z nagrodami dla zwycięzców konkursu, po prawej plakat promujący VIII edycję konkursu „Góry – moje miejsce na ziemi”.

Kolejną kwestią jest stworzenie odpowiedniego regulaminu konkursu – tak szczelnego aby w jak największym stopniu wyeliminować wszelkie możliwe dziury, to jest obszary które potem mogą (i zazwyczaj są) być wykorzystane przeciw organizatorowi, jurorom i innym uczestnikom. Zdarza się niestety dość często że pojawiają się osoby wręcz wyspecjalizowane w wyszukiwaniu takich luk tylko po to aby wbić szpileczkę – najlepiej publicznie, lub by wykorzystać ja do zwiększenia własnych szans. Cały widz w tym że stworzone regulaminu idealnego jest właściwie niewykonalne. Wymagałoby to tak wielu i skomplikowanych zapisów że regulamin zmieniłby się w powieść, możliwą do odszyfrowania tylko dla prawników. Osobną cegłę, a właściwie całą paletę cegieł, dołożyła Unia Europejska, wymuszając kolejne zapisy o prawach i nie-prawach, zgody wszelkiej maści, oraz czasem wręcz surrealistyczny poziom zabezpieczeń danych uczestników. Wszystko to oczywiście pod pręgierzem potężnych kar, rośnie więc samo ryzyko organizacji jakiegokolwiek wydarzenia, lub koszty aby taki regulamin zweryfikował prawnik. Spuśćmy jednak zasłonę milczenia na uwielbiającą biurokrację UE, dążącej do regulacji wszystkiego i na każdym poziomie i wróćmy do tematu organizacji konkursu.

Organizacja konkursu to nie tylko dziesiątki maili podczas poszukiwania sponsorów, masa czasu spędzona na dogrywaniu detali, przyjmowania i dodawania do puli konkursowej kolejnych zgłoszeń, ale też mnóstwo pracy związanej z nagłośnieniem konkursu, bez czego pozostanie on mało komu znanym, o niskim zasięgu i tym samym frekwencji wydarzeniem. Powyżej przykładowe banery jakie wykonałem i wykorzystywałem podczas konkursów „Góry – moje miejsce na ziemi”.

Gdy wreszcie uda się ogarnąć prawny bełkot, nagrody i ogólne zasady, pora zadbać o właściwa oprawę graficzną konkursu, stronę na której będzie opublikowany konkurs, oraz galeria konkursową i pokonkursową, wreszcie zająć się rozpropagowaniem konkursu w sieci. Ten ostatni czynnik jest niezwykle ważny i zajmuje sporo miejsca w ogólnej puli czasu poświęconego konkursowi, cóż bowiem z tego że zorganizujemy nawet najlepsza pulę nagród, skoro o wydarzeniu nikt się nie dowie…

Wreszcie konkurs startuje i zaczyna się codzienna praca. Przyjmowanie zgłoszeń, ich weryfikacja, dodawanie (lub nie) do puli uczestników, powiadomienia mailowe, odpowiadanie na pytania uczestników. Na tym etapie, im bliżej finału, tym częściej zdarzają się też „donosy” na innych uczestników. Różnorakie zażalenia, wymuszające na organizatorach i jurorach szybką reakcję i omówienie danej kwestii. Potem gdy już się napracowaliście, gdy wreszcie dobrnęliśmy do finału, a konkurs szczęśliwie był popularny, ogłaszamy zwycięzców i zajmujemy się wysyłką nagród. Na tym etapie pojawiają się zazwyczaj różnej jakości uwagi dotyczące samego wyboru jury. Dopiero uporawszy się z ostatnią z nich możemy odetchnąć.

Eksperymentujcie, bawcie się fotografia, nie pozwalajcie się zamykać w obrębie tylko jednego tematu. To dzięki temu wasze prace będą coraz lepsze, ciekawsze i nietuzinkowe. Sam lubię czasem wręcz prowokować w swoich pracach, szukając ciekawych form przekazu…

Jak więc widzicie bywa to bardzo ciężka praca, bez względu na to czy mowa o tak małym jak organizowany przeze mnie przez osiem lat konkursie „Góry – moje miejsce na ziemi”, czy tez o wielkoformatowych, międzynarodowych konkursach. W tym ostatnim przypadku jest może tylko o tyle łatwiej że prościej jest zawalczyć o sponsorów, oprawę medialną, oraz że praca ta podzielona jest na zespół ludzi. Zawsze jednak wiąże się to z dużym zaangażowaniem i kosztami.

Po co o tym piszę? Chciałem abyście zobaczyli jak wygląda to od strony organizatora, warto czasem dwa razy pomyśleć zanim zacznie się go hejtować, doszukiwać się dziur w regulaminie, czy kpić z jego pracy. Stoi za tym bowiem ogrom pracy, czasu jakie zainwestowano z organizację konkursu, kosztów które trzeba ponieść, a mowa tu często o tysiącach złotych. Możecie się zastanawiać po co więc to wszystko? Pomijając konkursy o podłożu stricte marketingowym, służącym do lansowania tej czy innej marki lub jej produktu, prawie zawsze rachunek jest ujemny dla organizatora, ale ten deficyt bilansuje jedno słowo – pasja. Szczęście z zadowolenia laureatów, radość z rozpowszechniania danej idei, promowania piękna tematu, u mnie górskich krain i szerzej natury, jak i samej fotografii jako narzędzia do realizacji tych celów. Radość z uwrażliwienia na nie innych ludzi. To naprawdę duża satysfakcja, znosząca trud ciężkiej pracy, a nawet chwilami złość, jaka może się pojawiać podczas prowadzenia konkursu.

Przejeźdźmy jednak do tego co z pewnością interesuje was o wiele bardziej – metodologii głosowania przez jury. Na przestrzeni grubo ponad dekady miałem okazję przyjrzeć się różnym systemom stosowanym podczas oceny prac uczestników konkursu, co zresztą pozwoliło mi stworzyć własny, który wykorzystywaliśmy podczas organizowanych przeze mnie konkursów.

Na swojej drodze udawało mi się otrzymywać wyróżnienia nie tylko za fotografie, ale również za grafikę, czy opowiadania literackie. Tu podczas wręczenia głównej nagrody Grand Prix w VI edycji konkursu plastyczno-fotograficznego przebiegającego pod hasłem przewodnim „Pocztówka z Bielska-Białej” organizowanego przez Dom Kultury w Olszówce w Bielsku-Białej. Na wyróżnienie zasługuje tu oryginalna metoda organizacji wystawy prac wyróżnionych w konkursie, zamiast zamykać ją w budynku, organizatorzy wyszli z nią do ludzi. Prace wydrukowano na banerach, a te rozwieszono pomiędzy drzewami w parku „Cygański Las” w Olszówce.

Dużo zależy od tego jakiego typu i wielkości jest to konkurs. Z grubsza rzecz ujmując konkursy można podzielić pod kątem wymagań technicznych na dwie grupy, te gdzie oceniane są wyłącznie prace w wersji elektronicznej nadesłane przez e-mail, czy to formularz na stronie konkursowej, oraz grupę drugą gdzie prócz zdjęć cyfrowych, należy również nadesłać zdjęcia wydrukowane na papierze. Prócz oczywistego ułatwienia dla organizatorów w postaci niższych kosztów przygotowania wystawy pokonkursowej, ma to inne o wiele ważniejsze znaczenie.

Jakie? Cóż, trzeba by tu nieco bliżej przyjrzeć się samej technologii wyświetlania obrazu. Cały widz bowiem w tym że nie ma jednolitego standardu wyświetlania obrazu. Chodzi o fakt że standardowe wyświetlacze z dolnej i średniej półki oferują zazwyczaj o wiele mniejszą dynamikę tonalną, oraz większy błąd w odzwierciedleniu barw. Przewidziane do zastosowań profesjonalnych monitory, w tym właśnie dla grafików i fotografów, których ceny czasem potrafią przyprawić o zawrót głowy posiadają zdolność do wyświetlania barw o niskim błędzie i bardzo szerokiej głębi tonalnej. W praktyce oznacza to więc że w zależności od tego kto jakim sprzętem dysponuje inaczej może widzieć dane konkursowe zdjęcie.

To bardzo poważny problem, tu w kontekście poprawnej oceny pracy przez jurorów, ale oczywiście nie tylko. Oznacza bowiem że tą samą pracę dany juror może ocenić dobrze lub źle, gdyż może nie dostrzec wszystkich jej zalet, subtelnych przejść tonalnych i barw. Bywa i odwrotnie że praca wyświetlona na właściwej jakości monitorze przez jury, raczej przeciętnie będzie się prezentować na typowych ekranach, co zdarza się że ściąga na głowę oceniających hejt uczestników.

Prace zgłoszone do konkursu „Kozy, Kozianie – zapis subiektywny 2018”, spośród których pierwsza od lewej została nagrodzona pierwszą lokatą.

W swojej przygodzie z jurorowaniem sam miałem takie sytuacje gdy to co widziałem ja nie było widoczne dla innych jurorów, dopiero po dyskusjach udawało mi się wyjaśnić w czym tkwi problem. Ten brak standaryzacji, duże zróżnicowanie typów występujących na rynku ekranów przyprawia o ból głowy jurorów (i fotografów) i bywa że może leżeć u podstaw nie do końca trafnej oceny.

Właśnie te wszystkie niuanse są eliminowane w przypadku konkursów gdzie ocena odbywa się w pierwszej kolejności w oparciu o fotografie wydrukowane na papierze. To wciąż jednak nie doskonałe narzędzie, jakość druku również niestety może mieć bardzo szerokie spektrum jakości, co poważnie wpływa na wygląd zdjęcia, a więc i ocenę, ale mimo wszystko błąd jest tu zazwyczaj mniejszy niż w przypadku fotografii oglądanej na ekranie.

Zbaczając na chwilkę z tematu, trzeba powiedzieć sobie jasno, że w przypadku gdy fotografia staje się naszą pasją, nieodzowne jest zainwestowanie nie tylko w dobry aparat i optykę, ale tak samo oprogramowanie do jego obróbki (i naszej tu umiejętności), oraz dobrej klasy monitor. Również to mówię z własnego doświadczenia. Przez wiele lat podczas pracy bazowałem na ekranie laptopa, lub tanim monitorze. Gdy wreszcie udało mi się zakupić w miarę dobry monitor, nie za bardzo już chciałem oglądać swoje starsze zdjęcia… różnica w odzwierciedleniu barw bywa naprawdę porażająca. Tu na szczęście z pomocą przychodzą nam RAW-y, które o ile tylko zachowaliśmy dają nam szansę na ponowne wywołanie w lepszej jakości finalnej starszych zdjęć.

Niesłychanie – a niedocenianym – ważnym problemem jest duże zróżnicowanie jakości wyświetlanego zdjęcia, w zależności od klasy i typu ekranu. Inaczej wyglądać będzie dane zdjęcie na dawnych monitorach CRT, inaczej na średnio-półkowych laptopach, smartfonach, a jeszcze inaczej na dobrej klasy monitorach dedykowanych dla grafików i fotografów. Różnice czasem są bardzo poważne, tam gdzie tańsze wyświetlacze pokażą poszarpany raster, blade sprawne kolory, lub odwrotnie przesycone, na monitorze zapewniającym podgląd o dużej głębi tonalnej, oraz dobrym odwzorowaniu barw, zdjęcia takie mogą wyglądać świetnie, choć zdarza się że jest i odwrotnie. Sam też przez długie lata pracowałem wpierw na dawnych monitorach CRT, potem właśnie średnio-półkowych laptopach, a dopiero do kilku lat na lepszej klasie monitorze. Różnica w odbiorze własnych prac była porażająca, na niektóre z nich wręcz nie miałem ochoty już patrzeć… to co dobrze wyglądało na względnie małym ekranie laptopa, prezentowało się fatalnie na dużym monitorze dedykowanym do fotografii. Tu zbawieniem okazują się surowe pliki RAW – dlatego zawsze warto fotografować w tym formacie, a surowe pliki zachowywać. Dzięki temu mogłem naprawić stare błędy, poprawiając przejścia kolorystyczne, nasycenia, oraz tonację barw. Tu po lewej przykład takiego właśnie zdjęcia, portretu mojej Żony, który okazał się mocno zażółcony, miejscami przepalony, oraz pozbawiony detali w cieniach… po prawej to samo zdjęcia wywołane i opracowane już na nowym monitorze.

Konkursy tego typu nie są jednak dziś dominujące z dość oczywistych względów. Udział w takim konkursie wiąże się bowiem dla uczestnika z bardzo dużymi wydatkami. Nie da się wydrukować tylko tych wybranych trzech konkursowych fotografii. Zawsze należy wydrukować minimum kilkanaście, tak aby móc dopiero z nich wybrać te które uznamy za poprawne i właściwe do udziału w konkursie. Uwierzcie mi, różnica pomiędzy papierową wersją waszych zdjęć, a tym co widzicie na ekranie może być bardzo poważna. Dlaczego? Odpowiedź jest tu dość prosta – bo ekran świeci, a papier nie… Wydruk kilkunastu fotografii w dużym formacie, zazwyczaj minimalny to 30×40 cm, generuje już dość wysokie koszty, czasem nawet kilkuset złotych, a minimum kilkudziesięciu, do tego dochodzi jeszcze koszt późniejszej wysyłki i robi się całkiem pokaźna kwota. To inwestycja w niepewną wygraną, a dla wielu osób, w tym dla mnie, są to zbyt duże obciążenia finansowe, stąd trudno się dziwić że znakomita większość uczestników omija takie konkursy, a to właśnie przekłada się na spadek ich występowania. Stały się one raczej awangardą, zarezerwowane dla ważniejszych wydarzeń.

Kolejny przykład fotografii która przeszła proces powtórnej obróbki dzięki zachowaniu surowych plików RAW. Po lewej wersja wywołana jako pierwsza w 2018 roku, po prawej w 2020 roku. Zwróćcie uwagę na mocno zażółconą, z zielonymi naciekami, barwę wieży kościoła (po lewej), oraz globalnie znacznie niższą dynamikę sceny, która nie oddawał w pełni pięknych przejść kolorystycznych nieba tuż przed burzą…

Pozostańmy jeszcze przez chwilkę przy wątku technicznym, acz już nie związanym bezpośrednio z typami konkursów, ale raczej ich wymaganiami technicznymi. Zdarza się niestety dość często że regulamin określa maksymalną wielkość zgłaszanych fotografii na powiedzmy 800 px lub 1200 px dla dłuższego boku. Przyznam że nawet nie za bardzo wiem jak to sprawiedliwie ocenić. Trudno bowiem w przypadku zdjęć o tak bardzo niskiej rozdzielczości mówić o rzetelnej ocenie przez jury. Jakby nie było ono doświadczone będzie to tylko i wyłącznie przybliżona ocena na podstawie pobieżnego oglądu pracy. Stąd decydując się na udział w danym konkursie warto wcześniej zapoznać się z wymaganiami technicznymi zgłaszanych prac.

Warto tu jeszcze wspomnieć, mówiąc o typach konkursów, że prócz charakterystyki technicznej dzielą się one na takie w których start jest bezpłatny i te płatne. W przypadku tych ostatnich sama płatność bywa różnie zorganizowana i dotyczy różnych elementów konkursu. Może to być i to wersja najbardziej transparentna, jednorazowa opłata za start, zdarza się jednak też że uczestnik zmuszony jest dokonywać opłaty za każde zdjęcie (lub serię) osobno. Bywa i tak że ciężar kosztów nie ponosi sam uczestnik, ale zostaje on przerzucony na publiczność, głosującą na swoich kandydatów. W takim przypadku mamy do czynienia często z płatnymi SMS-ami. Ta ostatnia praktyka dotyczy jednak specyficznych konkursów gdzie pojawia się głosowanie publiczne, o czym będzie dalej więcej.

Problem z braku jednolitego standardu jakości wyświetlanego obrazka jest czymś o czym bardzo często się zapomina. Czasem pracując na tańszych ekranach możemy nawet nie być świadomi jak wiele nasze prace tracą. Czasem obwiniamy za to że zdjęcia odstają od tego co widzieliśmy na własne oczy, umiejętności lub nawet sprzęt fotograficzny – gdy często to właśnie wina tego jak wykonaliśmy postprodukcję, ściślej co podczas niej widzieliśmy na ekranie. Po lewej zdjęcie pierwotnie wywołane w 2020 roku, po prawej wiosną 2021 roku.

.


artykuł: „40 konkursów potem – blaski i cienie startów” / strona 5/7

opracowanie, grafiki i zdjęcia z wyłączeniem wymienionej poniżej: Sebastian Nikiel 27.02.2023

grafika albumu „Bielsko-Biała Mijają lata/ As times Goes By”: agencja Reklamowa Promix Bielsko-Biała – www.promix.pl

Wykorzystane cytaty, zdjęcie, grafiki, zrzuty ekranów aplikacji i stron internetowych, związane z omawianym wątkiem, wykorzystane w artykule, udostępniono zgodnie z art. 29 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jako ograniczenie majątkowych praw autorskich na rzecz dozwolonego użytku, zgodnie z nowelizacją rzeczowej ustawy z 2015 roku, wyłącznie w celu prezentacji i szerszego zobrazowania poruszanych tematów, pozostających w ścisłym związku z jego tematem.

Informacja o prawach autorskich – można wykorzystywać nieodpłatnie wyłącznie w zastosowaniach niekomercyjnych, oraz z uznaniem i zachowaniem autorstwa, zgodnie z licencją Creative Common 3.0 – www.creativecommons.org / Copyright – can be obtained in a non-commercial manner and with the recognition and behavior made, in accordance with the license under the Creative Common 3.0 license – www.creativecommons.org

Informacja prawna – wszystkie wyrażane na łamach niniejszego artykułu poglądy, są wyłącznie moją osobistą opinią na temat poruszanych wątków, wynikające z posiadanego doświadczenia. Artykuł nie powstał na zlecenie osób i firm trzecich, nie jest zachętą do jakichkolwiek zakupów, działań, czy wiążących decyzji. Jest wyłącznie osobistą interpretacją poruszanych w nim kwestii.