artykuł: 40 konkursów potem – blaski i cienie startów

strona 2/7

systematyka artykułu:

.

Dlaczego moje bardzo dobre technicznie i ciekawe zdjęcia są niedostrzegane?

Docieramy do kolejnego wyjątkowo ważkiego aspektu w odbiorze fotografii, w tym również przez jurorów na konkursach. Czynnik tym jest… zmieniająca się moda – tak, celowo użyłem tego słowa, co więcej będzie się ono dość często przewijać w dalszej części artykułu. Fotografia bowiem jak każda inna dziedzina podlega okresowym fluktuacjom stylów, modom, narzucającym określony charakter zdjęć, które są uważane za awangardowe, a pozostałe nawet te najlepsze technicznie, które jeszcze niedawno byłyby opiewane jako wzór do naśladowania, będą uważane w najlepszym razie za passe (niemodne).

Ta ostatnia cecha szczególnie irytuje. Pozwólcie że podzielę się tu z Wami moim własnym na ten temat zdaniem. Po latach fotografowania stoję wciąż na tym samym stanowisku – nie warto gonić za modą, na siłę dopasowywać się do aktualnych fanaberii, poddawać trendom, warto za to z całą pewnością procować nad własnym warsztatem i stylem – one zawsze się obronią. Nawet jeśli nie w tej chwili, gdy to nie wasz czas, on nadejdzie, bądź cierpliwi i wierni sobie. Tylko w ten sposób możecie wypracować coś indywidualnego, charakterystycznego dla was samych, co będzie odróżniało wasze zdjęcia na tle innych. Jeśli zaś będzie podążać wyłącznie za modą, również po to aby wygrywać w konkursach, będą one tylko jednymi z tysięcy podobnych fotografii. Być może zwyciężycie wówczas – jeśli odpowiednio głęboko wpasujecie się w obecne trendy, a co za tym idzie gusta niektórych jurorów – w niektórych konkursach, ale utracicie coś znacznie cenniejszego – indywidualizm.

Życie z fotograficzną pasją to niezwykła podróż, na przestrzeni lat o ile tylko wkładamy w to wystarczająca ilość pracy, nasza pierwotnie surowa, przypominająca nie rozwinięty kwiat pasja, dojrzewa, staje się dojrzalsza, bardziej świadoma i oparta o wiedzę. Nie należy się jednak wstydzić tego co było, to ważne świadectwa naszej drogi – martwić musimy się zacząć wtedy gdy oglądając się wstecz nie dostrzegamy różnicy w naszej poziomie naszych prac. Powyżej moje fotografie właśnie z okresu raczkującej świadomej fotografii, wykonane w 2007-2010 roku, a jednak zostały one wyróżnione miejscem pierwszym w dwóch edycjach konkursu organizowanego przez portal IMGW Pogodynka, są one również świadectwem tego jak wielki postęp ogólnie dokonał się w fotografii cyfrowej, oraz jak bardzo wpłynęło to jakość nagradzanych współcześnie w konkursach prac.

Inaczej mówiąc, jeśli wasze prace wiecie że stoją na wysokim warsztatowo poziomie, że są odkrywcze i ciekawe, a są pomijane ze względu na obecne tendencje uważane za te jedyne dobre, pozostaje wam poczekać na wasz czas, lub szukać innych konkursów, z bardziej otwartymi jurorami. Jeśli jednak wasze parcie na zwycięstwo przeważa, nie pozostanie wam nic innego niż dostosować się do tej mody, pamiętając jednak że ceną za to może być utrata indywidualizmu.

Czym są owe modowe fluktuacje? Bywają one różne, na teraźniejszym przykładzie mogę podpowiedzieć że dotyczą przede wszystkim kolorystyki. Za awangardowe uważa się fotografie nawiązujące do spranej, pastelowej kolorystyki znanej z dawnej fotografii analogowej, ba wręcz bywa pożądane zaszumienie zdjęć ziarnem przypominającym takie jak na kliszy. Gusta są różne, wiadomo że o nich się nie dyskutuje. Nie będę więc oceniał tego czy jest to zjawisko dobre czy złe, sam nigdy się do tej fanaberii nie dostosowałem, uważam się zdecydowanie za kolorystę – nie boję się żywych i nasyconych barw, świat jest ich pełen, a ich ekspresja oddaje bardzo często, szczególnie w przypadku fotografii przyrodniczej, jego prawdziwe piękno. Nie dostrzegam nic awangardowego w strachu przed kolorem.

Pozwolę sobie na więcej – przy czym pragnę podkreślić że jest to wyłącznie moje zdanie – lęk przed kolorem, zwrot w kierunku spranych barw, szukanie na siły dodatkowego znacznie tam gdzie nie ma ku temu potrzeby, przerysowanie czasem wręcz karykaturalne znaczenia danego tematu, wynika często ze strachu fotografów, przed rosnącymi możliwościami smartfonów. Problem ten dotyczy oczywiście najbardziej fotografii pejzażowej, szerzej przyrodniczej, ale i portretowej, czy industrial. Oczyma wyobraźni widzę jak jestem teraz hejtowany przez wielu z nich, zanim jednak dacie im posłuch pozwólcie że nieco rozwinę ten wniosek.

Fotografia jak każda inna dziedzina podlega okresowym fluktuacjom stylów, modom, narzucającym określony charakter zdjęć, które są uważane za awangardowe, a pozostałe nawet te najlepsze technicznie, które jeszcze niedawno byłyby opiewane jako wzór do naśladowania, będą uważane w najlepszym razie za passe. Sam jednak uparcie stoję na stanowisku że nie warto podążać za chwilowymi fanaberiami, stawiając na własny styl, wyczucie i doświadczenie. Każda moda z czasem przemija, natomiast dobra praca obroni się zawsze. Uważam się od zawsze za zdecydowanego kolorystę, nie unikam, a wręcz podkreślam siłę barw, ich bogactwo i zmienność. Czasem wiąże się to jednak z utratą szansy na lepszą lokatę w konkursach, jest to jednak mój wybór i jestem świadom jego konsekwencji. Po lewej jedno ze zdjęć które otrzymało wyróżnienie w XIV edycji konkursu fotograficznego „Portret 2021”.

Taka forma lęku nie jest niczym nowym w sztuce, w tym w fotografii którą do sztuki z pewnością zaliczyć należy – choć oczywiście bynajmniej nie wszystkie zdjęcia są dziełami sztuki. Artyści od zawsze mają w sobie zakorzeniony lęk przed postępem – przed nowymi narzędziami które mogę zagrozić ich dotychczasowej dominacji. Gdy takie zagrożenie dostrzegają uciekają w niszę którą lubią uważać za awangardę, dopatrując się w wadach zalet, w tym co było ideału, odrzucając to wszystko w czym nowe technologie zaczynają deptać im po piętach. Nie byłoby w tym nic dziwnego, to naturalna obrona umysłu, gdyby sobie z tego zdawali sprawę. Zamiast tego tworzą nowe style i mody, tak odkrywcze jak to że zimą może spaść śnieg.

Fotografia zawsze powinna być autentyczna – twoja własna, nie ślepo naśladująca dane trendy. Nie oznacza to jednak przepustki do próżności! Należy bezwzględnie odróżnić braki warsztatowe, od braku zgody na daną modę w fotografii. Zawsze należy dążyć do podnoszenia swoich umiejętności, co nie stoi w sprzeczności z indywidualizmem. Dobry warsztat to bowiem mocny fundament który pozwoli wam rozwinąć skrzydła. Powyżej na obu zdjęciach moja Żona, po lewej w restauracji, gdy na chwilę popadła w zadumę, po prawej w domowym atelier…

Dobrym przykładem takich lęków jest głośna sprawa jednego z konkursów gdzie zwycięstwo odniosła sztuczna inteligencja. Doprecyzowując laureatem został człowiek, ale jego prace zostały stworzone dzięki SI. Wywołało to podobną burzę jak zapewne powyższe moje stwierdzenia. Uczestnicy konkursu byli wściekli, czuli się oszukani, uważali to za niegodne z regulaminem żądając wręcz unieważnienia werdyktu jurorów (kto wie może wkrótce w regulaminie zaczną się pokazywać wpisy zakazujące udziału, lub użycia SI), bo jak to może być że algorytm wygenerował lepsze obrazki od nich samych? No właśnie, u podstaw tego oburzenia tkwił bowiem lęk przed szybko rosnącymi możliwościami nowego narzędzia jakie oferuje sztuczna inteligencja, dobrego na tyle że członkowie jury nie odróżnili jej prac od prac człowieka.

Zachodzi tu więc taki sam mechanizm wyparcia, nowe narzędzie, lęk przed utratą dominującej pozycji, oburzenie i ucieczka w kolejną niszę którą nazwą nową „awangardą”. Tymczasem, zamiast w tym konkretnym przypadku ulegać strachowi, powinno się dążyć do jak najlepszego wykorzystania możliwości nowych narzędzi, tak samo jak było to w przypadku przejścia z fotografii analogowej na cyfrową, potem obliczeniową w smartfonach, oraz wreszcie SI. Takie narzędzia absolutnie nie muszą wyprzeć człowieka, wręcz przeciwnie, mogą stanowić świetne rozszerzenie jego możliwości, przyspieszyć i zautomatyzować żmudną część pracy, umożliwiając samemu fotografowi czy grafikowi skupienie się na tym co zdecydowanie przyjemniejsze, czyli na fotografowaniu, lub projektowaniu.

Współczesne smartfony w sprzyjających warunkach oświetleniowych są zdolne wykonać naprawdę dobre zdjęcia plenerowe – dobre na tyle by nawiązywać rywalizację z fotografiami wykonanymi pełnoprawnymi aparatami. Bzdura? Tak i nie, czar oczywiście zazwyczaj pryska po powiększeniu takich zdjęć, jednak ilu Kowalskich będzie doszukiwać się gorzej rozdzielczości i większych szumów? Pamiętajmy również jak wielki skok dokonał się w dziedzinie mobilnej fotografii na przestrzeni zaledwie dekady. Świadomość ścigania przez „zwykłe” smartfony wzbudzą lęk w niektórych fotografach przed nowymi narzędziami które mogę zagrozić ich dotychczasowej dominacji. Gdy takie zagrożenie dostrzegają uciekają w niszę którą lubią uważać za awangardę, dopatrując się w wadach zalet… Powyżej – oba zdjęcia wykonane smartfonem OPPO Reno 5 5G poddane lekkiej korekcie w programie Adobe Photoshop.

Przyznaję że żywię głęboką niechęć do takiego postępowania. Tym bardziej że zacietrzewieni fotografowie, uważający się za uprawnionych do mówienia co jest dobre, a co złe , nawet nie dopuszczają do siebie myśli że może być inaczej. Tymczasem technologia rozwija się i będzie coraz doskonalsza. Nigdy zapewne nie pojmie ludzkiej zdolności do myślenia i tworzenia dzieł abstrakcyjnych, zawsze to będzie jednak tylko mniej lub bardziej udana mieszanka ten proces naśladujący, ale w przypadku fotografii pejzażowej, czy nawet stricte portretowej, eventowej, już teraz postęp jest naprawdę olbrzymi. Dziś więc nie wystarczy już tylko posiadać wiedzę i doskonały warsztat. W sprzyjających warunkach oświetleniowych, szczególnie jeśli fotografie wyświetlane są tylko w internecie, dobrej klasy smartfony mocno potrafią namieszać, ale trzeba też umieć wykonywać fotografie kreatywne, odkrywcze, liczy się więc nie tylko technika, ale to jak daną rzecz przedstawiamy (bez oczywiście popadania w manieryzm, lub kolejną awangardową wydmuszkę).

…dziś nie wystarczy już tylko posiadać wiedzę i doskonały warsztat. W sprzyjających warunkach oświetleniowych, szczególnie jeśli fotografie wyświetlane są tylko w internecie, dobrej klasy smartfony mocno potrafią namieszać, ale trzeba też umieć wykonywać fotografie kreatywne, odkrywcze, liczy się więc nie tylko technika, ale to jak daną rzecz przedstawiamy. Powyżej fotografie wykonane smartfonem OPPO Reno 5 5G, po lewej widok na Zielony Kopiec, po prawej zdjęcie wykonane przez moją Żonę, należące do moich ulubionych (tak, tak, pomimo że to smartfon) pokazujące mnie w oczekiwaniu na świat (i nadzieję na podniesienie się mgły) na Przełęczy Łapszanka.

Warto to zapamiętać, to właśnie jeden z kluczy do podium w konkursach – umiejętność kreatywnego patrzenia i rejestrowania obrazu. Natomiast nie ma żadnego powodu aby się na siłę dopasowywać do lęków i fobii odzianych w eleganckie słowo „styl” jaką próbują narzucać w danym momencie niektórzy fotografowie, oraz powielający to bezkrytycznie ludzie u których parcie na sukces stoi przed pasją. Moda przeminie, a prawdziwy styl i klasa pozostaną.

Dobrze zostawmy już ten wątek, choć z nieskrywaną lubością daję upust złości na takie zjawiska, występujące notabene również w sztukach plastycznych, z czym jako plastyk z wykształcenia nie raz się zderzałem,. Przejdźmy do kolejnej kwestii dlaczego wasze zdjęcia, pomimo że stojące na wysokim poziomie warsztatowym, nie trafiły w gusta jurorów. Takim problem jest na pewno sam proces wyboru zdjęć jakie wysyłamy. To zazwyczaj tu popełniamy najważniejszy błąd który może zaważyć na naszych wynikach.

Fotografia mobilna – obliczeniowa, opierająca się nie tyle o coraz doskonalsze matryce, choć i tu postępy są wyraźne, ale przede wszystkim o coraz doskonalsze algorytmy wkracza coraz częściej na tereny do niedawna jeszcze zarezerwowane wyłącznie dla dobrej klasy aparatów fotograficznych, dotyczy to szczególnie fotografii nocnej. Powyżej dwa moje zdjęcia wykonane smartfonem HUAWEI P20 Pro – z ręki bez użycia statywu. Po lewej Tatr Polski w Bielsku-Białej, po prawej fontanna na placu Bolesława Chrobrego również w Bielsku-Białej.

Przyznam się że sam również mam z tym zawsze ogromny problem. Sprawa jest prosta jeśli temat konkursu jest tak ujęty że nie pozostawia wątpliwości interpretacyjnych, na przykład „potoki wiosną”. Wówczas każdy z nas będzie wiedział jakie zdjęcia wysłać. Takie sytuacje zdarzają się jednak sporadycznie, zazwyczaj temat jest na tyle pojemny, niejednoznaczny że można go zinterpretować co najmniej na kilka sposobów. Co gorsza nigdy nie będziemy mieć pewności czy nasza interpretacja, a nawet innych osób, nie będzie odbiegała od interpretacji poszczególnych członków jury.

Dobrym przykładem będzie tu pewien konkurs „Krajobraz górski”. Co oznacza takie sformułowanie tematu? Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się jasne prawda? Góry to góry i już… czyżby? Otóż jak się okazuje nie. Według mojej interpretacji i której z uporem będę się trzymał, termin góry dotyczy szeroko pojętych krain górskich, od gór najniższych, przez Beskid Żywiecki i Śląski, Sudety, po te wysokie i najwyższe – Tatry, Alpy, Himalaje i tak dalej. Dotyczy więc pasm porośniętych pięknymi lasami liściastymi i iglastymi, z wszystkimi tymi nadającym im charakterystycznego wyglądu miejscami i elementami pejzażu, czy to polanami, halami, potokami, ich kaskadami, czy też wychodniami skalnymi. Na drugim biegunie znajdą się krajobrazy surowe opisywane przede wszystkim strzelistymi turniami, skałami, szczytami sięgającymi nieba. Nawet w ujęciu stricte geograficznym słowo góry tak właśnie należałoby zinterpretować. W istocie mamy tu więc do czynienia z tematem niezwykle obszernym i bogatym, a jednak na tyle prostym w interpretacji że nie pozostawia miejsca na wątpliwości.

Czy powyższe fotografie przedstawiają krajobraz górski? Moim zdaniem jak najbardziej, jednak jurorów konkursu przebiegającego pod takim właśnie hasłem przewodnim „Krajobraz górski” już nie do końca… co prawda zdjęcia te zostały nominowane do wystawy pokonkursowej, ale na podium praktycznie zawsze trafiały zdjęcia przedstawiające pejzaż wysokogórski. Doprawdy nie chodzi tu o moje własne prace, zdaję sobie sprawę z ich ułomności i wielu obszarów do poprawy, ale faktu że w puli było mnóstwo imponujących zdjęć przestawiających mniej skaliste obrazki i tylko dlatego były one eliminowane.

Jednak ku mojemu zdziwieniu, nie było tak dla samych jurorów. Starowałem kilkukrotnie w tymże konkursie i za każdym razem nie mogłem uwierzyć w to jak bardzo ograniczone spojrzenie na ten temat prezentowali sami jurorzy. Przez wiele lat, za każdym razem, na podium pojawiały się wyłącznie fotografie pejzażu wysokogórskiego, często naszych Tatr. Podobnie było w przypadku wyróżnień. Jedynie sporadycznie, wręcz incydentalnie pojawiały się zdjęcia inne, dotyczące elementów danego pejzażu, czy innego pasam górskiego. Cóż, w moim przeświadczeniu był to klasyczny przykład rozminięcia się interpretacji tematu konkursu przez jury, z tym jaki był faktycznie merytorycznie jego sens. Najwyraźniej członkowie jury należą do tych ludzi którzy za góry uważają wyłącznie wysokogórskie pasma i skały, lżąc wszystkie inne. Pomijając że jest to zwyczajnie niegrzeczne, wprowadzające w błąd startujących w konkursie, jeśli tak bardzo zależało im wyłącznie na skalnych pejzażach należało w haśle przewodnim konkursu zmienić jedno słowo – z „Pejzaż górki” na „Pejzaż wysokogórski” i wszystko wówczas stałoby się jasne. Jeśli tekst ten czyta ktoś związany z tym konkursem i uważa że się mylę warto aby przejrzał katalogi pokonkursowe, gdzie jak na ręce widać miażdżącą przewagę fotografii wysokogórskich.

Kolejny przykład do tego samego poruszanego powyżej wątku – według stosowanej przez jurorów logiki tylko zdjęcie po lewej to pejzaż górski… w moim przeświadczeniu jest to klasyczny przykład rozminięcia się interpretacji tematu konkursu przez jury, z tym jaki był faktycznie merytorycznie jego sens. Najwyraźniej członkowie jury należą do tych ludzi którzy za góry uważają wyłącznie wysokogórskie pasma i skały, lżąc wszystkie inne. Pomijając że jest to zwyczajnie niegrzeczne, wprowadzające w błąd startujących w konkursie, jeśli tak bardzo zależało im wyłącznie na skalnych pejzażach należało w haśle przewodnim konkursu zmienić jedno słowo – z „Pejzaż górki” na „Pejzaż wysokogórski” i wszystko wówczas stałoby się jasne.

.


artykuł: „40 konkursów potem – blaski i cienie startów” / strona 2/7

opracowanie, grafiki i zdjęcia z wyłączeniem wymienionej poniżej: Sebastian Nikiel 27.02.2023

grafika albumu „Bielsko-Biała Mijają lata/ As times Goes By”: agencja Reklamowa Promix Bielsko-Biała – www.promix.pl

Wykorzystane cytaty, zdjęcie, grafiki, zrzuty ekranów aplikacji i stron internetowych, związane z omawianym wątkiem, wykorzystane w artykule, udostępniono zgodnie z art. 29 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jako ograniczenie majątkowych praw autorskich na rzecz dozwolonego użytku, zgodnie z nowelizacją rzeczowej ustawy z 2015 roku, wyłącznie w celu prezentacji i szerszego zobrazowania poruszanych tematów, pozostających w ścisłym związku z jego tematem.

Informacja o prawach autorskich – można wykorzystywać nieodpłatnie wyłącznie w zastosowaniach niekomercyjnych, oraz z uznaniem i zachowaniem autorstwa, zgodnie z licencją Creative Common 3.0 – www.creativecommons.org / Copyright – can be obtained in a non-commercial manner and with the recognition and behavior made, in accordance with the license under the Creative Common 3.0 license – www.creativecommons.org

Informacja prawna – wszystkie wyrażane na łamach niniejszego artykułu poglądy, są wyłącznie moją osobistą opinią na temat poruszanych wątków, wynikające z posiadanego doświadczenia. Artykuł nie powstał na zlecenie osób i firm trzecich, nie jest zachętą do jakichkolwiek zakupów, działań, czy wiążących decyzji. Jest wyłącznie osobistą interpretacją poruszanych w nim kwestii.