u mnie 1/2020

u mnie – wpis 1 / 2020 publikacja 27.01.2020 / strona 14/17

systematyka wpisu:

.

Raz jeszcze powrócić…

W dzień po wymuszonym wyjeździe do Krakowa 16.10.2019 roku, operując wreszcie w normalnych godzinach, nie czekając aż całkiem dogaśnie atak choroby, aż werble umilkną, wrzuciłem rzeczy do plecaka i podążając za ciosem, walcząc o utrzymanie raz zdobytych przyczółków, tudzież długości i odległości trasy, ruszam na szlak. Tym razem już jednak nieco bliższy, oraz kilka kilometrów krótszy od rekordowego przejścia ze względu na krótkie jesienne dni. Znów więc ta sama radość, wyjście, pociąg – podróż, wolność! Marszruta wiodła z Ustronia Polany na Orłową, dalej na Świniorkę i do schroniska Telesforówka, następnie przez Trzy Kopce Wiślańskie na Smrekowiec, Jawierzy i wreszcie Przełęcz Salmopolską, skąd podążając w większości za szosą na przystanek PKS Szczyrk Salmopol.

…nie bacząc na choroby zakusy, póki są siły – raz jeszcze powrócić na szlak / tu w drodze do Ustronia Polany widocznego po prawej, wraz z masywem Czantorii Wielkiej.

Znów też powtórzyła się wcześniejsza tendencja do trafiania na nagłe zmiany pogody. Gdy wyruszałem z domu na pociąg, jak i jeszcze po dotarciu na miejsce startu w Ustroniu Polanie na błękitnym niebie z rzadka tylko pojawiały się białe obłoki. Jednak już w niespełna pół godziny potem gdy opuszczałem ostatnie zabudowania Ustronia Polany, nad dominującym tu szczytem Wielkiej Czantorii pojawiły się pierwsze bardziej zwarte formacje chmur, wciąż jednak jeszcze nie zapowiadające poważnego załamania pogody. To się jednak dość szybko zmieniło, w połowie podejścia pod szczyt Orłowej zauważyłem nadciągający z południa deszczowy front… no tak czyli tradycji stało się zadość.

Beskid Śląski, Ustroń Polana 16.10.2019, po prawej i lewej na dole widok na rzekę Wisłę

Nie zważając na, to darłem nadal w górę zdobywając kolejne metry wysokości, a każdy z nich kolejnym powodem do radości, był swoistą cegiełką możliwości i triumfu nad chorobą. Po drodze minąłem jedno z urokliwych miejsc na tej trasie, niewielką przełęcz około 20 minut od szczytu Orłowej. Mijając stare gospodarstwo na przełęczy, dotarłszy do jej centrum otwierają się przed nami malownicze widoki na pasmo Wielkiej Czantorii, Soszowa, Cieślara aż po Stożek. W dole widać pnące się po górskich zboczach zabudowania gminy Wisły.

…znów powtórzyła się wcześniejsza tendencja do trafiania na nagłe zmiany pogody. Gdy wyruszałem z domu na błękitnym niebie z rzadka tylko pojawiały się białe obłoki, gdy minąłem ostatnie zabudowania w Ustroniu Polana niebo na niebie pojawiły się ciężkie sine chmury / tu od lewej na górze: widok z zielonego szlaku w kierunku Orłowej na dominujący w pejzaży masyw Wielkiej Czantorii / młody byczek na podgórskich pastwiskach którego omyłkowo wziąłem za potulną… krowę / wędrując otulony złotem, lasem wypełnionym zapachem grzybów i liści.

Ostatnie intensywne podejście przed szczytem prowadzi tuż obok danego prywatnego schroniska Chaty na Orłowej, dziś własności prywatnej nie dostępnej dla turystów, pomimo że wiele z map wciąż mylnie podaje odwrotną informację. W międzyczasie wokół zrobiło się bardzo posępnie, siny kłęby chmur w pełni zdominowały nieboskłon, spadła temperatura, wiał silny wiatr. Aura ta z pewnością przygasiła piękne żółcie, czerwienie i złoto w jakie zdobna była natura, nadając im inny nieco wymiar piękna… nieco senne, pastelowe, sentymentalne. Wreszcie stanąłem na słabo wyodrębnionym, właściwie w pełni zalesionym szczycie Orłowej.

…pomimo iż aura poskąpiła słoneczka, że kolory były bardziej stonowane, nie brak było im piękna polskiej złotej jesieni / tu na górze gospodarstwa rozrzucone po masywie Orłowej / urokliwa przełęcz około 20 minut od szczytu Orłowej, z jej centrum otwierają się przed nami malownicze widoki na pasmo Wielkiej Czantorii, Soszowa, Cieślara aż po Stożek, w dole widać pnące się po górskich zboczach zabudowania gminy Wisły / na dole po prawej na zalesionym szczycie Orłowej

Las pachniał mokrą ziemią, spadłymi liśćmi, powietrze nasycone było wilgocią, a całości bukietu dopełniał zapach wyjątkowo urodzajnie w tym roku występujących grzybów. Dalsza część szlaku w dużej części prowadzi lasem, podobnie jak ten z Wilkowic Huciska w kierunku Magurki przez Skałę Czarownic, tak i ten bywa często niedoceniany, co wiąże się właśnie z faktem rzadszych otwartych punktów widokowych. Dla mnie jednak jest to jego zaleta, las ten należy do bardzo pięknych, o właściwym dla Beskidów biotopie, tudzież z przewagą drzew liściastych nad świerkami, w tym licznymi wiekowymi okazami.

Las pachniał mokrą ziemią, spadłymi liśćmi, powietrze nasycone było wilgocią, a całości bukietu dopełniał zapach wyjątkowo urodzajnie w tym roku występujących grzybów. Panująca aura tworzyła niepowtarzalny klimat, nieco senny, nostalgiczny, pięknie wpisując się w puste wówczas szalki i barwy jesieni, tu na dole po lewej i prawej rejon Świniorki – podążając w kierunku Telesforówki

Około pół godziny później z ponurego nieba spadły pierwsze krople, ledwo zdążyłem się schronić pod dachem opuszczonego domku letniskowego gdy lunął rzęsisty deszcz. Szczęśliwie jednak nie trwał on długo i wkrótce znów mogłem ruszyć w drogę. Chmury obniżyły pułap ścieląc się białym jedwabiem wśród drzew. W lesie panowała absolutna cisza… jedynie wiatr, teraz już znacznie mniej porywisty, w akompaniamencie uschniętych liści olch i buków szeptał swą pieśń. Usiadłem na dywanie z liści wsłuchując się w las, absorbując wszystkie jego zapachy, pozwalając aby wypełnił mnie płynącego z niego spokój.

W lesie panowała absolutna cisza… jedynie wiatr, teraz już znacznie mniej porywisty, w akompaniamencie uschniętych liści olch i buków szeptał swą pieśń. Usiadłem na dywanie z liści wsłuchując się w las, absorbując wszystkie jego zapachy, pozwalając aby wypełnił mnie płynącego z niego spokój…

Tu muszę dodać że tego dnia delikatnie mówiąc znajdowałem się w niezbyt stabilnej formie, sił było niewiele, szybko się męczyłem, w głowie co rusz odzywały się werble, z wtórującymi im zawrotami. Kilkukrotnie nogi odmówiły współpracy samoczynnie się składając, chwała tu konstruktorom ortez które skutecznie chroniły mnie przed upadkiem. Tempo nie było więc oszałamiające, kilka razy musiałem przysiąść, wszystko to jednak nie ma żadnego znaczenia, liczy się że jestem tu i teraz, że pomimo wszystko i przeciw temu wszystkiemu dałem radę. To organizm ma służyć mi nie ja jemu, zawsze warto walczyć z jego słabościami i przesuwać granice tego co możliwe.

.


autor: Sebastian Nikiel / U MNIE – wpis numer: 1 / 2019-2020 aktualizacja: 25.01.2020 / strona 14/17

prawa autorskie / materiały graficzne:

wszystkie wykorzystane w opracowaniu fotografie są autorstwa Sebastiana Nikla i mogą być wykorzystywane wyłącznie w zastosowaniach niekomercyjnych, oraz z uznaniem i zachowaniem autorstwa, zgodnie z licencją Creative Common 3.0 – www.creativecommons.org / Copyright – can be obtained in a non-commercial manner and with the recognition and behavior made, in accordance with the license under the Creative Common 3.0 license – www.creativecommons.org

prawa autorskie / materiały tekstowe:

Zabrania się wykorzystywania całości, jak i fragmentów tekstu opracowania bez zgody autora, którego są własnością. / It is forbidden to use the whole or fragments of the text without the consent of the author they own.