u mnie 1/2020

u mnie – wpis 1 / 2020 publikacja 27.01.2020 / strona 11/17

systematyka wpisu:

.

Przetrwać nieuniknione…

W sercu wciąż miałem świeże wspomnienia pięknego zachodu słońca, jaki mogłem podziwiać na zakończenie jakże pięknej, długiej i pod wieloma względami przełomowej trasy, gdy do głosu zaczęła dochodzić bolera. Znów więc w zamknięciu w defensywie trwałem, czekałem, odliczałem dni, wypatrując, czasem nazbyt optymistycznie jakichkolwiek znaków reemisji. W trakcie minionego już 2019 roku pojawiła się nowa, dość pozytywna charakterystyka przebiegu cykli zaostrzeń i wycofań choroby. Zyskały one bowiem niezwykłą regularność, oraz co istotniejsze skróceniu uległ zasadniczy, ten najbardziej agresywny okres ataków do około 14 dni, plus ciągi pojedyncze po cztery – siedem dni, łącznie całość wraz z okresem pośrednim, tudzież wyjścia z zaostrzenia, w tym przewrotu dobowego zamykały się pomiędzy czterema, a pięcioma tygodniami.

W 2019 roku jedną z ważnych zmian jakie zaszły było pojawienie się niezwykłej regularności cykli zaostrzeń i wycofań choroby, ten najbardziej agresywny okres ataków do około 14 dni, plus ciągi pojedyncze po cztery – siedem dni, łącznie całość wraz z okresem pośrednim, tudzież wyjścia z zaostrzenia, w tym przewrotu dobowego zamykały się pomiędzy czterema, a pięcioma tygodniami. Taka regularność, choć zawsze bardziej oparta na nadziei niż faktach, pozwala nieco śmielej planować, spoglądać w przyszłość… / tu z Żoną i Bubą podczas jednego z lepszych dni w trakcie zaostrzenia nad Jeziorem Żywieckim 30.06.2019

Wyjątkami były okresy gdy zaburzałem „naturalny” przebieg cyklu przez wymuszone wyjścia, tudzież narażenie się na ostrzał intensywnymi bodźcami, co zawsze ma opłakane skutki, przede wszystkim w postaci zmasowanych ataków, oraz sumarycznego wydłużenia cyklu. Tak właśnie było na przełomie zimy i wiosny, jak i wiosny – lata. Globalnie jednak cykliczność znacznie bardziej stała się regularna, co ma duże znacznie, pozwala bowiem na nieco śmielsze planowanie przyszłości. To właśnie dzięki temu również możliwe były do zrealizowania tak długie przejścia jak to z Węgierskiej Górki na Baranią, czy opisane powyżej ze Zwardonia do Wisły Czarne. Tak było do początków jesieni… gdy cykle ponownie miały przejść przemianę, tym razem bardzo niekorzystną dla mnie, o tym jednak więcej dalej. W ciemności odnajdując wspomnień pięknych światło trwam… aż werble w głowie ucichną, ból zelżeje, a siła powróci – trwam czekając na pokarm dla mej duszy, na dni wolności.

…kierunek który zdeterminował w znacznej części rok 2019 – ponowny wyjazd do kliniki stomatologicznej w Krakowie

Od pewnego czasu…

Tak właśnie można by zacząć te rozdział mojej przez poprzedni rok podróży… od pewnego bowiem czasu, gdy zacząłem nieco odważniej rozglądać się po trasach odleglejszych od mojego miejsca zamieszkania, chodził mi po głowie wypad na dość krótką, w pobliżu stosunkowo dużego miasta Żywca, trasę na Grojec. Nigdy tam nie byłem, z racji jej dystansu oraz jak mi się wydawało wówczas dość łatwego podejścia, wciąż była ona odkładana na potem, na „gorszą” formę, lub na… rozruch po okresie zaostrzenia.

Tak właśnie okazja nadarzyła się pięknego wrześniowego dnia, gdy to po trwającym znów czterotygodniowym okresie zaostrzenia nadeszła upragniona reemisja. Wciąż niepewny własnego ciała, w niestabilnej formie, ze stoperami w uszach wrzuciłem pospiesznie rankiem 10.09 rzeczy do plecaka by wsiąść wkrótce do pociągu jadącego w kierunku Żywca. Zaplanowałem przejście z Żywca, na Mały Grojec, dalej Średni Grojec i Grojec, z powrotem, co rzadko mi się zdarza, tą samą trasą ze względu na małe walory estetyczne innego wariantu prowadzącego do Żywca.

Beskid Żywiecki 10.09.2019 / …od dłuższego czasu wybierałem się na pewną krótką trasę w pobliżu Żywca, na Grojec, jednak zawsze gdy werble w głowie cichły jako żal było tych wciąż za rzadkich dobrych dni na takie szlaki, wybierałem więc długie i bardziej odległe, gdy w końcu już w stanie poprzedzającym zaostrzenie wybrałem się w to miejsce, szybko okazało się w jak dużym byłem błędzie… / tu zdjęcia od lewej: w drodze z Bielska-Białej do Żywca / rzeka Soła widziana z mostu w centrum Żywca i po prawej rzeka Koszarawa nieopodal amfiteatru

Przedarłszy się przez miasto, co zważywszy na huk ulic średnio było wówczas dla mnie przyjemne, podążając za żółtymi znakami minąłem bardzo efektowny amfiteatr by opuścić wreszcie zabudowania, rozpoczynając podejście pod Mały Grojec. Od razu szlak ten, przyznaję traktowany przeze mnie nazbyt lekko, przypomniał mi że nie koniecznie trzeba jechać daleko i na długą trasę by się zasapać. Był to jednak dopiero początek niespodzianek jakie miały mnie na nim czekać. Pokonawszy intensywne podejście lasem, wyszedłem na krawędź polany by zostać oczarowany pięknem widoków.

…od razu szlak ten, przyznaję traktowany przeze mnie nazbyt lekko, przypomniał mi że nie koniecznie trzeba jechać daleko i na długą trasę by się zasapać / po lewej amfiteatr nas rzeką Koszarawą w Żywcu, po prawej pierwsze podejście pod średni Grojec po minięciu amfiteatru

Szmaragdowy dywan traw rozpięty na pofalowanej ziemi wznosił się w górę ku niebu. Nad nim na tu widocznym tylko częściowo szczycie wznosił się krzyż, pomyślałem że to cel mojej wędrówki – Grojec. Po lewej w dole na pierwszym planie w opozycji do otaczającej zieleni wznosił się biały szczyt dachu sceny amfiteatru, dalej zabudowania Żywca, a ponad nimi zielony szczyt Łyski. Przyspieszyłem kroku, byłem bardzo ciekaw co skrywa się za piękny widok za zieloną granicą polany.

…po pokonaniu pierwszego, niezbyt długiego za to bardzo stromego podejścia, szlak wyprowadza na piękną i rozległą polanę z widokiem na amfiteatr, pobliskie osiedle, oraz w tle masyw Łyski.

Dotarłszy na krawędź zostałem oczarowany majestatem roztaczającej się stamtąd panoramy… i pomyśleć że tak długo odkładałem ten wypad, przedkładając nad niego dłuższe i dalsze wyrypy, gdy tymczasem tak blisko i stosunkowo łatwo dostępne było to piękne miejsce. W dolinie po lewej wiła się wstęga rzeki Soły, pędząc srebrną linią w kierunku horyzontu, po prawej otoczona wieńcem górskich szczytów Beskidu Śląskiego, a bardziej na wprost i po lewej Żywieckiego, w dole zaś rozgościła się kotlina Żywiecka. W niej wśród zieleni rozrzucone zabudowania miasta Żywiec, oraz okolicznych wsi. Całości dopełniał znajdujący się po lewej w górze mój cel – dumnie wznoszący się w niebo krzyż na Grojcu.

…dotarłszy na krawędź zostałem oczarowany majestatem roztaczającej się stamtąd panoramy… i pomyśleć że tak długo odkładałem ten wypad, przedkładając nad niego dłuższe i dalsze wyrypy, gdy tymczasem tak blisko i stosunkowo łatwo dostępne było to piękne miejsce / po lewej widok z krawędzi polany na wstęgę rzeki Soły, oraz kotlinę Żywiecką, dalej Beskid Śląski i Żywiecki, w środku widok na pierwszy mój cel Średni Grojec z charakterystycznym krzyżem, za nim masyw właściwego szczytu Grojca, po prawej zbliżenie na krzyż na Średnim Grojcu

Dalsza marszruta wiodła wąską ścieżyną zakręcającą w prawo wśród falujących zielonych traw, trawersując grzbiet wzniesienia, by na jego szycie wprowadzić w niski mieszany młodnik. Powoli natura dawała znać że zbliża się jesień, barwy z jaskrawych w dostojniejsze tony ubrane, uderzając powoli w kierunku złota i miedzi. Na krzewach pojawiły się owoce dzikiej róży, czuć było zapach skrytych w ściółce grzybów. Ścieżka prowadziła ostro w górę, by po kilkudziesięciu metrach ponownie wyprowadzić na krawędzi obszernej polany.

…dalsza marszruta wiodła wąską ścieżyną zakręcającą w prawo wśród falujących zielonych traw, trawersując grzbiet wzniesienia, by na jego szycie wprowadzić w niski mieszany młodnik. / zdjęcia po lewej i prawej na górze – malownicza polana po pokonaniu pierwsze leśnego podejścia z amfiteatru / na dole po lewej widok z polany na Jezioro Żywieckie, widoczny jest również rynek w mieście Żywcu i zabytkowa wieża kościoła parafialnego pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Marii Panny, całości dopełniają szczyty Beskidu Małego / po pokonaniu kolejnego podejścia prowadzącego niskim młodnikiem dotarłem do krawędzi rozległej hali…

Po pokonaniu kolejnego podejścia ścieżka włącza się w polaną drogę, wyprowadzając na otwarty stok Średniego Grojca. Po raz kolejny ten wydawałoby się tak banalny szlak zrewidował moją zaniżoną ocenę, widoki jakie zapewniał, nie ograniczona niczym przestrzeń budziły zachwyt. Stałem oczarowany wśród wysokich traw łakomie chłonąć otaczające piękne… po lewej w dolinie rzeka Soła, zabudowania Żywca, ponad nimi na pofalowanych szachownicach pól, rozłożonych na stokach wzgórz, kościół w Pietrzykowicach. Całości dopełnia wynurzający się niczym z morskich fal masyw Skrzycznego, oraz Malinowskiej Skały. Na wprost błękitna tafla jeziora Żywieckiego, otoczonego wianuszkiem szczytów Beskidu Małego, w tym charakterystycznego ściętego wierzchołka góry Żar. Po prawej w dole bloki osiedla 700 – lecia w rejonie Żywca Sporysza, nad nimi na wzgórzu rozrzucone domy osiedla Kocurów, dalej częściowo zalesiony masyw Łyski. Całości pejzażu dopełniają odleglejsze szczyty Beskidu Żywieckiego, z dominującym tu masywem Babiej Góry.

…by jak najwięcej doświadczyć piękna, by zachować jego moc i pozytywną energię na czas walki – tu widoki z rozległej hali przed Średnim Grojcem w kierunku kotliny Żywieckiej, jeziora żywieckiego, oraz szczytów Beskidu Małego, na górze po prawej widok z hali na pobliski już szczyt Średniego Grojca, po prawej na dole polna droga przy której znajdują się stacje drogi krzyżowej prowadzącej od Żywca Sporysz, obok zabytkowego pieca wapienniczego na szczyt.

Niedługo potem, dotarłszy do granicy hali droga zakręciła w prawo ponownie wyrywając w górę. Po kilku minutach łagodnie zataczając łuk w lewo wyprowadziła na szczyt Średniego Grojca. To kolejny wspaniały punkt widokowy oferujący podobny do opisanego wcześniej zakres panoram. Na betonowej platformie ustawiono tam metalowy krzyż – pamiątkę po wizycie w Żywcu Papieża Jana Pawła II w dniu 22 maja 1995 roku. Krzyż posiada oświetlenie i jest dobrze widoczny z wielu miejsc kotliny Żywieckiej, stał się również jednym z symboli miasta Żywiec.

Beskid Żywiecki 10.09.2019 – szczyt Średniego Grojca. Na betonowej platformie ustawiono tam metalowy krzyż – pamiątkę po wizycie w Żywcu Papieża Jana Pawła II w dniu 22 maja 1995 roku.

Przyznaję się bez bicia… nie odrobiłem lekcji 🙂 byłem przekonany że oto już meta trasy, że jest to Grojec właściwy. Dopiero stojąc pod rzeczowym wysokim metalowym krzyżem dostrzegłem kolejną kulminację masywu, zdając sobie sprawę że do właściwego szczytu jeszcze spory kawałek drogi. Oczywiście wcale mnie to nie zmartwiło, wręcz przeciwnie, chyżo więc ruszyłem w dalszą drogę. Tuż po minięciu krzyża na Średnim Grojcu ścieżka zakręciła w prawo wprowadzając w bajkowy młodnik. Niskie drzewa, splątane z krzewami tworzyły zieloną kopułę – tunel na końcu którego przez rzadsze listowie wyższych drzew przedzierały się złote promienie chylącego się ku zachodowi słońca.

Przyznaję się bez bicia… nie odrobiłem lekcji 🙂 byłem przekonany że oto już meta trasy, że jest to Grojec właściwy. Dopiero stojąc pod rzeczowym wysokim metalowym krzyżem dostrzegłem kolejną kulminację masywu, zdając sobie sprawę że do właściwego szczytu Grojca jeszcze spory kawałek drogi. Wędrując za znakami z średniego na właściwy szczyt Grojca wkraczamy w niski młodnik którego splatane w szczycie nad ścieżką gałęzie utworzyły piękny zielony tunel, niedługo potem szlak wyprowadza na leśne siodło gdzie w górze zobaczymy nasz cel wędrówki…

Oczarowany szedłem w ciszy, łaknąc wciąż więcej tego piękna, synonimu w moim przypadku wolności… niedługo potem dotarłem do śródleśnego siodła, rozpoczynając podejście pod Grojec. Ścieżką połączyła się z leśną drogą gospodarczą, by po krótkim prostym odcinku ponownie wyrwać w górę. Ostatnie kilkaset metrów podejścia pod kulminację szczytu trzeba przyznać mocno dało mi się we znaki, oj nie doceniłem ze wszech miar tego szlaku. Przez większość tego odcinka czułem się jak w bajkowym ogrodzie, jak na dalekich szlakach Beskidu Żywieckiego, a przecież znajdowałem się tak blisko sporej aglomeracji miejskiej.

…oczarowany szedłem w ciszy, łaknąc wciąż więcej tego piękna, synonimu w moim przypadku wolności. Natura w każdym formacie zachwyca, nie ważne czy mowa o potężnych skalnych turniach, czy też leśnym trakcie tonącym w szmaragdowej zieleni, czy też o spadły liść przejaw nadchodzących zmian – okraszony złotem zachodzącego słońca

miałem do jego wyeksponowania. Szczyt jest bowiem w większości zalesiony, po lewej stronie ścieżki znajduje się raczej mało estetyczny budynek techniczny stacji nadawczej z 26 metrowym masztem. Na samym szczycie znajduje się drewniany, kilkumetrowy pamiątkowy krzyż. Wbrew informacją zawartych na stronie Wikipedii, widok zasłaniają liczne młodniki. Nie byłbym jednak sobą gdybym nie spróbował ominąć tej przeszkody, toteż wdrapałem się na metalowe podpory krzyża. Potwierdziło to moje przeczucia, widoki ze szczytu Grojca są wspaniałe, znacznie rozleglejsze niż ze Średniego, otarte na większą część Kotliny Żywieckiej, Radziechowy Wieprz i dalej odleglejszą Węgierską Górkę. Trochę szkoda że tam widokowe miejsce nie doczekało się właściwej ekspozycji, wszak nie musi to oznaczać degradacji przyrody, ani żadnej wycinki, można by tu z powodzeniem ustawić drewnianą, czy metalową platformę widokową…

Kiedy zziajany dotarłem wreszcie na szczyt Grojca odczułem lekki zawód, choć to złe słowo… piękno natury zawsze jest doskonałe, tu jedynie zastrzeżenia miałem do jego wyeksponowania. Szczyt jest w większości zalesiony, a wątpliwą nie dodającą mu urody ozdobą jest budek stacji nadawczej i kilkunastu metrowy metalowy masz, szkoda ma on bowiem bardzo duży potencjał widokowy. Nie byłbym oczywiście sobą gdybym nie spróbował zobaczyć co tez widać ponad linią drzew, wlazłem więc na podporę znajdującego się tam krzyża wykonując zdjęcie po lewej na dole.

Wracając tą samą trasą, znów przez bajkowy las, chyląc głowy w zielonym tunelu, mijając Średni Grojec w złocie i purpurze wkroczyłem ponownie na odzianą w wieczorne zapachy halę. W dole wiły się białe wstęgi mgły, doliny tonęły w błękitach. Po lewej masyw Skrzycznego przyodział się w złotą koronę chowającego się za nim słoneczka. Niespiesznie, syty piękna, z poczuciem głębokiej wdzięczności że mogłem tu być, doświadczać, widzieć, wolnym krokiem powracałem Żywca, a potem domu…

Niespiesznie, syty piękna, z poczuciem głębokiej wdzięczności że mogłem tu być, doświadczać, widzieć, wolnym krokiem powracałem z szczytu Grojca do Żywca… otulony złotem i purpurą zachodu słońca podziwiałem magiczny spektakl rozgrywający się na ziemi i niebie. Na dole po lewej widok na masyw Skrzycznego z chowającym się za nim słońcem, po prawej kościół w Pietrzykowicach na tle pasma Czupla w Beskidzie Małym

.


autor: Sebastian Nikiel / U MNIE – wpis numer: 1 / 2019-2020 aktualizacja: 25.01.2020 / strona 11/17

prawa autorskie / materiały graficzne:

wszystkie wykorzystane w opracowaniu fotografie są autorstwa Sebastiana Nikla i mogą być wykorzystywane wyłącznie w zastosowaniach niekomercyjnych, oraz z uznaniem i zachowaniem autorstwa, zgodnie z licencją Creative Common 3.0 – www.creativecommons.org / Copyright – can be obtained in a non-commercial manner and with the recognition and behavior made, in accordance with the license under the Creative Common 3.0 license – www.creativecommons.org

prawa autorskie / materiały tekstowe:

Zabrania się wykorzystywania całości, jak i fragmentów tekstu opracowania bez zgody autora, którego są własnością. / It is forbidden to use the whole or fragments of the text without the consent of the author they own.