u mnie 1/2020

u mnie – wpis 1 / 2020 publikacja 27.01.2020 / strona 10/17

systematyka wpisu:

.

Minąłem Przełęcz Rupienka, rozpoczynając podejście w kierunku doskonale tu już widocznego, charakterystycznego szczytu Ochodzitej. Z racji wczesnej przedpołudniowej pory o jakiej się tu znalazłem, oraz długości dalszej marszruty, nie widziałem sensu wejścia na sam szczyt, tym bardziej że i widoczność wyraźnie się popsuła. Coraz częściej i na dłużej słońce znikało nad napływającymi z południa stalowo sinymi chmurami. W duchu jednak złożyłem sobie obietnicę że powrócę w to miejsce, właśnie tylko po to aby o wieczornej, lub wczesnoporonnej porze utrwalić jego piękno za pomocą aparatu fotograficznego. Notabene każdy chyba z fotografujących ma taką swoją listę miejsc do odwiedzenia, gdzie już był, ale z różnych przyczyn nie mógł pozostać czekając na „złotą godzinę” lub gdzie być dopiero pragnie, moja lista zaczyna być dość pokaźna, mam nadzieję że uda mi się dotrzeć w te zapisane w sercu miejsca…

Beskid Śląski 10.08.2019 / trawers zboczy Ochodzitej, której szczyt widoczny jest na górnym zdjęciu po prawej, na dole po lewej widok ze zboczy szczytu, po prawej po przejściu na drugą stronę masywu, nieopodal Przełęczy Koniakowskiej

Przełęcz Koniakowska, szybkie wejście na Koczy Zamek. Po odpoczynku ruszyłem w dalszą drogę przekraczając Przełęcz Koniakowską, symboliczny grzbiet w wododziale Polski, oraz główny grzbiet Beskidu Śląskiego. Pomimo że to oczywiście nieścisłe pod kątem geograficznym, zawsze mam wrażanie że właśnie za przełączą wkraczam w Beskid Śląski, a przed nią jakbym wciąż znajdował się w Żywieckim. Dzieje się tak być może z powodu widoków, jakie można podziwiać schodząc z Przełęczy Koniakowskiej w kierunku Baraniej Góry, gdzie właśnie jej masyw i poprzedzających go szczytów Tynioka i Gańczorki wypełnia horyzont.

Beskid Śląski 10.08.2019 – Przełęcz Koniakowska, po prawej na górze i po lewej na dole podejście pod szczyt Koczego Zamku widocznego po prawej na dole

Podążając w dół za ciemną wstęgą szosy przeżywałem swoiste „deja vu” – powrót do przeszłości, te budynki, te widoki, ten układ pól, ta niesamowita właściwa tylko tym podgórskim wioskom atmosfera, szczególnie dobrze wyczuwalna w przypadku starych drewnianych chałup, których niestety coraz mniej tam się ostało… a jednak pomimo że przybyło murowanych wilii, że dreptałem po nowiutkim asfalcie, a nie gruntowej lub podziurawionej asfaltowej drodze, wciąż pamiętałem te tereny, te same uczucia, ta sama radość… dotarłem do pobielanego zabytkowego krzyża, doskonale wpisującego się w moje wspomnienia, nieco zaś dalej po przejściu na drugą stronę doliny, podchodząc już Tyniok, piękny widok na północno zachodnie stoki Ochodzitej.

Beskid Śląski 10.08.2019 / …pomimo że to oczywiście nieścisłe, zawsze przekraczając Przełęcz Koniakowską mam wrażanie że właśnie za nią wkraczam w Beskid Śląski, a przed nią jakbym wciąż znajdował się w Żywieckim. Dzieje się tak być może z powodu widoków, jakie można podziwiać schodząc z Przełęczy Koniakowskiej w kierunku Baraniej Góry, gdzie właśnie jej masyw i poprzedzających go szczytów Tynioka i Gańczorki wypełnia horyzont…

W międzyczasie ostatecznie zmieniła się pogoda, poranny błękit nieba przykryły grubą warstwą sine i granatowe chmury, z rzadka tyko pozwalając się przedrzeć słoneczku. Panował nieznośny zaduch, iście tropikalna atmosfera, wysoka wilgotność połączona z wysoką temperaturą. Pot lał się ze mnie strumieniami, jak może pamiętacie generalnie mam olbrzymią tendencję do przegrzewania, możecie sobie więc wyobrazić jak wyglądałem… w pewnym momencie w połowie podejście pod Tyniok raz po raz po niebie zaczęły przetaczać się basowe pomruki zbliżającej się burzy. Wreszcie lunęło, deszcze ten niestety nie przyniósł żadnej ochłody, a wręcz przeciwnie, upadając na rozgrzany asfalt i ziemię, szybko parował pogarszając tylko sprawę. Mając nadzieję że jest to tylko chwilowa fanaberia pogody schroniłem się na jeden z budów przy szosie, na szczęście nie była ona pilnowana przez żadnego owczarka.

Beskid Śląski 10.08.2019 / podejście pod Tyniok – oglądając się wstecz na Beskid Żywiecki i masyw Ochodzitej…

Po kilkunastu minutach w sumie miłego odpoczynku, deszcz zaprzestał swej parującej działalności, ruszyłem w górę, mozolnie pnąc się po zboczu Tynioka. Niedługo potem zakręciwszy za szosą w prawo, wreszcie ją opuściłem wchodząc z przyjemnością w mieszany las, gdzie tuż za szlabanem przywitała mnie tablica „Obszar Natura 2000 Beskid Śląski” – poczułem się jakoś tak bardziej na swoim, bliżej domu. Kolejne minuty mijały na mozolnym zdobywaniu wysokości, podchodząc pod Małą Gańczorkę. Panujące warunki dały mi wówczas do wiwatu, oj tak… sięgałem chyba zenitu swych fizycznych możliwości, nic to jednak, to właśnie pozytywny wysiłek, radość w najczystszej postaci – radość z pokonywania swoich słabości, oraz ze zdobycia celu.

Opuściwszy szosę prowadzącą wśród gospodarstw na zboczach Tynioka dotarłem do granic „Obszaru natura 2000 Beskidu Śląskiego” rozpoczynając podejście pod Gańczorkę… panowały iście piekielne warunki, wysoka wilgotność powietrza połączona z równie wysoką temperaturą podwajały konieczny do wędrówki wysiłek, nie miało to jednak żadnego wpływu na moją radość…

Wędrując w stronę Gańczorki minąłem po drodze szlak w kierunku źródeł rzeki Olzy. Nade mną na niebie wciąż przetaczały się posępne chmury, szczęśliwie jednak basowe pomruki burzy oddaliły się na południe. Wreszcie sapiąc jak parowóz dotarłem do charakterystycznego skalnego muru Gańczorki, kończąc tym samym najbardziej wymagający odcinek trasy, przede mną pozostało już tylko podejście pod Rozstaje pod Karolówką i podążając krótkim łącznikowym szlakiem czarnym w stronę Stecówki, zejść do Doliny Czarnej Wisełki, by podążając nią zakończyć szlak w rejonie parkingu w Wiśle Czarne.

Beskid Śląski 10.08.2019 / zdjęcia od góry od lewej: krótki szlak krajoznawczy do źródeł Olzy rozpoczynający się na siodle pod Małą Gańczorką / barwy, zapachy, światło, forma i faktura… wszystko to składa się na cud odradzającego się wciąż życia w naturze, na jej piękno i bogactwo, lubię przyglądać się takim detalom, dostrzegając w nich tysiące niewypowiedzianych emocji i minionych chwil / na dole po prawej ostatnie metry przed skalnym murem na Gańczorce, widok wstecz w kierunku Milówki

Zanim jednak zakończyłem tą piękną wyprawę natura przygotowała dla mnie kolejny iście królewski spektakl, zupełnie tak jakby doceniała mój trud i cieszyła się z mojego zwycięstwa. Wieczorem, gdy powoli zmierzałem czarnym szlakiem z wymienionych rozstai w stronę węzła szlaków, mijałem po drodze wyjątkowo malowniczą polanę, ciągnącą się od linii szlaku w dół po zboczach Karolówki w kierunku schroniska studenckiego Chatka Akt. Z miejsca tego roztacza się wspaniała panorama. W dole wśród falujących wzgórz można zobaczyć zabudowania Koniakowa i Istebnej, ponad nimi szczyty Beskidu Żywieckiego, po prawej słowackie szczyty Beskidów Kisuckich i Jaworników, po lewej zaś kopułę miniętego szczytu Ochodzitej. Widok doprawdy był cudowny, potężne przestrzenie, doliny tonące w błękitach wieczoru i wyłaniające się zeń zielone wyspy szczytów okraszone koroną promieni słońca przedzierającego się przez płonące purpurą chmury…

Beskid Śląski 10.08.2019 / po lewej odpoczynek tuż za szczytem Gańczorki po prawej Polana Czumówka za nią…

To właśnie również po to, dla takich chwil, warto walczyć o każdy metr podejścia, pokonywać narzucane chorobą ograniczenia, by móc być świadkiem tych cudów natury. Odczuwałem głęboką wdzięczność i pokorę dla Boga, natury i losu, że wbrew wszystkiemu oto tu jestem, że powróciłem… po tylu latach, jakże trudnych, po tylu wątpliwościach i złowieszczych osądach lekarzy – wróciłem, na przekór wszystkiemu i tym którzy mówili że to już nigdy nie będzie możliwe.

Beskid Śląski 10.08.2019 / rozstaje szlaków pod Karolówką tu po lewej start na krótki łącznikowy czarny szlak w kierunku Stecówki / pomimo że był to zaledwie początek sierpnia natura wysyła wyraźne sygnały zmęczenia trawiącymi południe kraju upałami, rośliny szybko zdobiły się w złoto i czerwień zwiastując rychłe nadejście jesieni

W asyście dogasających złotych i purpurowych promieni słońca ruszyłem w dalszą drogę, choć przyznaję że jakoś niespecjalnie nogi chciały podążać ku mecie, ani w ogóle gdziekolwiek, wszak było tak pięknie i byłem wolny, a miałem świadomość że wkrótce powróci mój znienawidzony wróg bolera… bez względu jednak na to jakby bardzo chciał zatrzymać te chwilę, czas jak zawsze popędził na przód. Toteż i ja musiałem się zmobilizować, gdyż na mecie miała wkrótce na mnie oczekiwać moja Żona. Nie byłbym jednak sobą gdybym po zobaczeniu pięknych kaskad na Wisełce nie stoczył się do dna koryta i nie zaczął ich namiętnie fotografować. Na szczęście sam Szef z nieba udzielił mi przypomnienia co bym się streszczał, zsyłając na koniec silną ulewę i dobrze, w przeciwnym razie z całą pewnością na długo bym przy tych kaskadach przepadł.

Zanim jednak zakończyłem tą piękną wyprawę natura przygotowała dla mnie kolejny iście królewski spektakl. Na polanie nieopodal rozstai szlaków pod Karolówką, w dole wśród falujących wzgórz zobaczyłem zabudowania Koniakowa i Istebnej, ponad nimi szczyty Beskidu Żywieckiego, po prawej słowackie szczyty Beskidów Kisuckich i Jaworników, po lewej zaś kopułę miniętego szczytu Ochodzitej, a wszystko to okraszone złotem i purpurą zachodzącego słońca…

Tak oto zakończyła się jedna z najpiękniejszych od wielu lat wypraw, a z całą pewnością jedna z najdłuższych i najbardziej oddalonych od miejsca zamieszkania. Wyprawa która tchnęła we mnie nową wiarę, przywracając do życia nadzieję i dawne marzenia…

Beskid Śląski 10.08.2019 / zdjęcia od góry po lewej – Ochodzita o zachodzie słońca / trasę kończyłem wędrując Doliną Czarnej Wisełki, której kaskady szybko przykuły moją i aparatu uwagę 🙂 chyba jednak sam Szef z góry interweniował zsyłając deszcz i przerywając te foto-sesję, przypominając o upływie czasu, wszak przede mną była jeszcze podróż powrotna.

.


autor: Sebastian Nikiel / U MNIE – wpis numer: 1 / 2019-2020 aktualizacja: 25.01.2020 / strona 10/17

prawa autorskie / materiały graficzne:

wszystkie wykorzystane w opracowaniu fotografie są autorstwa Sebastiana Nikla i mogą być wykorzystywane wyłącznie w zastosowaniach niekomercyjnych, oraz z uznaniem i zachowaniem autorstwa, zgodnie z licencją Creative Common 3.0 – www.creativecommons.org / Copyright – can be obtained in a non-commercial manner and with the recognition and behavior made, in accordance with the license under the Creative Common 3.0 license – www.creativecommons.org

prawa autorskie / materiały tekstowe:

Zabrania się wykorzystywania całości, jak i fragmentów tekstu opracowania bez zgody autora, którego są własnością. / It is forbidden to use the whole or fragments of the text without the consent of the author they own.